Polska prokuratura jest ślepa i głucha w sprawie tragedii pod Smoleńskiem. Nie dostaje żadnych nowych dowodów. A prokurator, który przebywa w Rosji, nie jest dopuszczany do przesłuchań świadków.
Prokuratorzy wojskowi, którzy prowadzą polskie śledztwo w sprawie katastrofy, wciąż nie mają dostępu do rosyjskich dowodów. Bezskutecznie wysłali trzeci wniosek o pomoc prawną do Rosji. Zwrócili się o oryginały taśm z rejestratora, który nagrywał rozmowy i dźwięki z kabiny pilotów. Do tej pory w materiałach polskiego śledztwa nie ma nawet stenogramu z nagrania z tego, co się wydarzyło w kabinie pilotów w ostatnich 30 minutach przed katastrofą. Jedyne, co polska prokuratura wojskowa uzyskała, to efekt prawie dwutygodniowej pracy na miejscu katastrofy i w Moskwie przy identyfikacji ciał pod dyktando rosyjskich prokuratorów.
– Z początku prokuratorzy rosyjscy nam pomagali. Udostępniali dokumenty, pokazywali swoje dowody. Ale z biegiem czasu już nie byli tacy skorzy do pomocy. Słyszeliśmy: „nielzia, tielefon”, i nasi rozmówcy znacząco podnosili palec w górę. Odczytaliśmy to tak, że przełożeni rosyjskich prokuratorów nie zgadzają się, by udostępniać nam kolejne dokumenty, dowody – relacjonuje nam jeden z kilkunastu wojskowych prokuratorów, którzy pracowali w Rosji.
Ostatni z nich wyjechał z Rosji 21 kwietnia. Zespół prokuratorów zastąpił jeden oskarżyciel – płk Jarosław Ciepłowski z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Jaka jest jego rola?
Tak naprawdę żadna. Ciepłowski nie bierze bowiem udziału w czynnościach śledczych rosyjskiej prokuratury. Czy może np. asystować przy przesłuchaniu świadków? – Nie. Płk Ciepłowski nie bierze udziału w czynnościach rosyjskich oskarżycieli – potwierdza nasze informacje płk Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Zatem jaka jest rola polskiego prokuratora? – Monitoruje postępowanie rosyjskie – dodaje płk Rzepa.
Wczoraj z misją do Moskwy wyruszył prokurator generalny Andrzej Seremet. Towarzyszył mu Krzysztof Parulski, naczelny prokurator wojskowy. Seremet będzie rozmawiać z Rosjanami o terminach i sposobie przekazania tych materiałów. Prokurator generalny ma poruszyć też sprawę rzeczy osobistych ofiar, które wciąż leżą na terenie katastrofy w lesie pod Smoleńskiem. Znaleźli je 2 maja Polacy, którzy wybrali się z wycieczką w miejsce tragedii.
– Mój znajomy z łódzkiego harcerstwa zadzwonił do mnie we wtorek wieczorem. Organizował wyjazd na miejsce tragedii. Opowiedział mi, że znalazł tam banknoty, urwany rękaw koszuli i wiele innych osobistych rzeczy tragicznie zmarłych. Przysłał mi zdjęcia. Poprosiłem prokuratora generalnego o interwencję u strony rosyjskiej, ponowne przeszukanie i zabezpieczenie miejsca katastrofy – opowiada „DGP” Krzysztof Kwiatkowski, minister sprawiedliwości. Zareagował też rząd. Wczoraj po południu zdecydowano o wysłaniu grupy archeologów, którzy mieliby jeszcze raz zbadać teren katastrofy. Ambasada RP w Moskwie czeka na decyzję rosyjskiego MSZ.