Z dotychczasowych ustaleń wynika, że załoga polskiego tupolewa nie zgłaszała żadnych technicznych problemów; żadne z urządzeń samolotu nie było też uszkodzone do chwili zderzenia samolotu z ziemią - poinformował dziś prokurator generalny Andrzej Seremet.

Seremet przedstawił na konferencji prasowej efekty swego wyjazdu do Moskwy, dotyczącego śledztwa po katastrofie prezydenckiego samolotu. Prokurator generalny wraz z naczelnym prokuratorem wojskowym Krzysztofem Parulskim wrócił w czwartek późnym wieczorem z Rosji, gdzie rozmawiał m.in. o jak najszybszym przekazaniu Polsce całości materiałów dotyczących katastrofy prezydenckiego samolotu oraz o postępach w śledztwie.

W przekazanym PAP w piątek po południu komunikacie resort sprawiedliwości podał, że minister Krzysztof Kwiatkowski podziękował Seremetowi za podjętą u strony rosyjskiej interwencję w sprawie zabezpieczenia miejsca katastrofy pod Smoleńskiem. W środę Kwiatkowski mówił, że od Polaka, który 2 maja był na miejscu katastrofy w Smoleńsku, dowiedział się, iż cały czas są tam jeszcze rzeczy osobiste ofiar i fragmenty samolotu. W związku z tym poprosił Seremeta, aby podczas wizyty w Moskwie zwrócił się o ponowne przeszukanie i zabezpieczenie miejsca katastrofy.

W piątek Seremet powiedział, że podczas wizyty poinformowano go o tym, iż "działania zmierzające do zabezpieczenia tego terenu zostały natychmiast podjęte". "Strona rosyjska z pełnym zrozumieniem odniosła się do mojego apelu, aby teren został skutecznie zabezpieczony" - powiedział prokurator generalny.

"Jeśli chodzi o godzinę katastrofy, nie zna jej także strona rosyjska, prokuratura polska nie podaje do tej pory tej godziny, bo nie dysponuje tak kategorycznym dowodem, który pozwalałby ustalić tę godzinę ponad wszelką wątpliwość, dlatego podaje czas orientacyjny" - zaznaczył prokurator generalny. Dodał, że decydującym źródłem w tej sprawie będzie wynik badania czarnych skrzynek.

Dodał, że termin przekazania Polsce zapisów z czarnych skrzynek uzależniony jest od sposobu i tempa prac Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), który obecnie analizuje zapisy rejestratorów. "Zdaję sobie sprawę, że moje deklaracje sprzed dwóch tygodni rozmijają się z tym, co obecnie mówię, wynika to stąd, że (...) okazało się, iż materiał zgromadzony na skrzynkach jest do tego stopnia złej jakości, że należy przedłużyć te badania" - mówił. Wcześniej Seremet informował, że wstępna analiza zapisu rejestratorów mogłaby zostać przysłana przez stronę rosyjską w ciągu dwóch tygodni; ten termin upływałby pod koniec bieżącego tygodnia.

Prokurator generalny poinformował też, iż badany w Polsce rejestrator samolotu Tu-154, tzw. trzecia czarna skrzynka, został już przekazana wraz z analizą do Rosji.

Nie chciał jednak ujawnić żadnych szczegółów tego badania, bo - jak zaznaczył - było one prowadzone w ramach rosyjskiego śledztwa. Chodzi o trzecią z czarnych skrzynek, tzw. rejestrator parametrów lotu, która była badana w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych w Warszawie. Skrzynka musiała być przebadana w Polsce, bo jest to produkt polski i tylko u nas można było ją odczytać.

Zapisy rejestratorów zostaną ujawnione

Seremet zaznaczył również, że ma zapewnienie ze strony polskich prokuratorów, iż zapisy rejestratorów zostaną ujawnione, gdy strona polska formalnie wejdzie w posiadanie tych dowodów.

Odniósł się także do współpracy między polskimi i rosyjskimi prokuratorami. Zaznaczył, że formuła prawna, według której się ona odbywa, jest "jedyną możliwą". Dodał, że konwencja chicagowska nie odnosi się do postępowań karnych i w tym przypadku wykorzystywana jest jedynie do prowadzenia badań przez komisje wyjaśniające okoliczności tragedii. Poinformował również, że szczegóły dotyczące prawnych zasad wymiany materiałów i współpracy między Polską a Rosją zostaną przedstawione w odrębnym komunikacie Prokuratury Generalnej.

Prokurator pytany był też o to, czy pełnomocnicy ofiar katastrofy złożyli już wnioski o dostęp do akt prokuratorskiego postępowania. Powiedział, że wie, iż prokuratorzy są przygotowani na takie żądania i są do nich "nastawieni pozytywnie".

Na pokładzie samolotu nie doszło do użycia broni

Seremet powiedział, że ze śledztwa prowadzonego przez stronę rosyjską wynika, że na pokładzie samolotu wiozącego polską delegację na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej nie doszło do użycia broni. Także paliwo samolotu, jak dodał, nie odbiegało od standardowych wymogów. "Piloci bez kłopotów porozumiewali się w języku rosyjskim" - zaznaczył.

"Prokuratura polska przy udziale biegłego dokonała także oględzin i analizy filmu, który uwidacznia zmiany pogody na miejscu zdarzenia, szczególnie od strony, z której samolot zmierzał do lądowania i specjalista określił, że panujące warunki atmosferyczne sprowadzały się do widzialności w zakresie około 300-400 metrów" - mówił Seremet.

Przypomniał, że "w tej chwili ze strony polskiej prokuratury jest obecny w Moskwie jeden prokurator, ma on dostęp do akt, może przysłuchiwać się przesłuchaniom i zadawać pytania".

Prokurator generalny poinformował także, że Rosjanie zapewnili, iż niezwłocznie przekażą Polsce ok. 500 kart dokumentów z prowadzonego przez siebie śledztwa. Będą wśród nich m.in. protokoły oględzin, sekcyjne i przesłuchań świadków. Jak poinformował, do tej pory polscy prokuratorzy otrzymali m.in. 23 kopie protokołów przesłuchań świadków, w tym milicjantów ochraniających lotnisko i osób z kierownictwa lotów na lotnisku. Polska prokuratura dysponuje także kilkoma tysiącami fotografii miejsca katastrofy.

Seremet zapowiedział też, że w najbliższym czasie zostanie zawarte porozumienie między prokuraturami obu krajów, które pozwoli m.in. na przekazywanie materiałów śledztwa bez dotychczas stosowanych procedur formalnych, wynikających z przepisów umów międzynarodowych. Chodzi m.in. o możliwość przesyłania dokumentów drogą elektroniczną czy faksem.

Samolot Tu-154 wiozący delegację na rocznicę zbrodni katyńskiej rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem przy próbie lądowania. W katastrofie zginęło 96 osób - wśród nich prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią, parlamentarzyści, najwyżsi dowódcy wojska, duchowni i przedstawiciele rodzin polskich obywateli pomordowanych przed 70 laty w Katyniu.