W ciągu sześciu tygodni wyjaśni się, kto zastąpi tragicznie zmarłego Piotra Nurowskiego na stanowisku prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Największe szanse ma były szef sportu w TVP Robert Korzeniowski.
Czterokrotny mistrz olimpijski, od kiedy w listopadzie zeszłego roku zrezygnował z pracy w telewizji publicznej, spędza coraz więcej czasu w siedzibie PKOl w Warszawie. – Trudno teraz o tym mówić, ale wydaje się, że bardzo by chciał zostać prezesem. I na pewno może liczyć na spore poparcie – powiedziała nam osoba będąca bardzo blisko PKOl.

Oficjalnie nie ma kandydata

Korzeniowski nie chce jednak mówić o swoich planach. Na razie skupia się na żałobie. Podobnie jak i inni członkowie rodziny olimpijskiej. – Kandydować może każdy, ale jeszcze nikt oficjalnie nie wysunął swojej kandydatury i nikt nie prowadzi kampanii wyborczej – mówi w rozmowie z „DGP” wiceprezes PKOl Zbigniew Waśkiewicz.
Obecnie obowiązki prezesa komitetu pełni Andrzej Kraśnicki. Nie ukrywa jednak, że do nowej funkcji nie zamierza się przyzwyczajać. – Taki wybór był czymś naturalnym. Prezes Nurowski zawsze powtarzał, że pod jego nieobecność to Andrzej pełni jego obowiązki – twierdzi Waśkiewicz.

Prezes decyduje o finansach

Rola prezesa PKOl to w głównej mierze zabezpieczanie finansowego bytu komitetu, czyli pozyskiwanie sponsorów i funduszy. Nurowski nie miał z tym większych problemów. Jako były współpracownik Zygmunta Solorza doskonale znał rynek i miał świetne znajomości. Przyciągnął do PKOl tak hojnych mecenasów jak PKO BP, PKN Orlen, TP, Tauron czy Kompanię Piwowarską, która według nieoficjalnych informacji płaci komitetowi ok. 6 mln zł rocznie. Dzięki Nurowskiemu komitet stał się samowystarczalny i nie musi prosić państwa o pomoc finansową. Nowy prezes powinien umieć zadbać o to, aby nic w tej kwestii się nie zmieniło. – Na szczęście na razie problemu ze sponsorami nie ma. Większość umów podpisaliśmy do igrzysk w Londynie w 2012 roku – mówi Waśkiewicz.
Pomysł na to, co po 2012 roku kandydat na nowego prezesa będzie musiał przedstawić w swoim programie. Wybory odbędą się w maju. Już 20 kwietnia zbierze się zarząd PKOl, który ustali dokładny termin zjazdu sprawozdawczego. – Zgodnie z procedurą zmienimy go na zjazd sprawozdawczo-wyborczy. W sumie w ciągu miesiąca może się wyjaśnić, kto będzie nowym prezesem – uważa Waśkiewicz.
Nurowski podczas ostatnich wyborów na prezesa w kwietniu 2009 roku nie miał rywali. Miał tak silną pozycję, że spośród 76 głosujących tylko trzy osoby były jemu przeciwne.

Nikt nie ma większości

W tej chwili nikt nie jest w stanie skupić wokół siebie tylu zwolenników. – Korzeniowski mógłby uzyskać większość, ale najpierw musi się bardziej zintegrować z PKOl, bo w ostatnich latach spędzał czas głównie przy Woronicza – mówi nasz rozmówca z PKOl. Jedyną osobą, która niemal jednogłośnie wygrałaby wybory jest Adam Giersz – były wiceprezes PKOl, który w przeszłości wyrażał zainteresowanie kandydowaniem. Od kilku miesięcy jest jednak ministrem sportu.