Szef amerykańskiej dyplomacji powiedział, że Rosja może uciec się do prowokacji, by usprawiedliwić inwazję na Ukrainę. Podczas konferencji prasowej w Honolulu na Hawajach Antony Blinken powtórzył jednak, że nadal otwarta jest droga do dyplomatycznego zakończenia kryzysu.
"Nikt nie powinien się dziwić, jeśli Rosja zorganizuje prowokację lub incydent, który następnie wykorzysta do uzasadnienia pierwotnie planowanych działań wojennych" - powiedział w sobotę czasu miejscowego Blinken po trójstronnym spotkaniu z ministrami spraw zagranicznych Korei Południowej i Japonii.
Powtórzył jednak, że droga do dyplomatycznego zakończenia kryzysu pozostaje otwarta. "Sposób, w jaki Moskwa może pokazać, że chce iść tą drogą, jest prosty: powinna zmniejszać napięcie, a nie je eskalować" - powiedział Blinken.
Stwierdził, że "ryzyko rosyjskich działań militarnych na Ukrainie jest wystarczająco wysokie, a zagrożenie na tyle bliskie", że uzasadnia to wycofanie znacznej części personelu ambasady USA w Kijowie, o czym wcześniej poinformował Departament Stanu.
"To rozsądna decyzja" - podkreślił szef amerykańskiej dyplomacji. (PAP)