Chociaż ćwiczenia wojskowe „Zapad” (Zachód) prowadzone były cyklicznie od 2009 roku, to jednak ostatnia ich odsłona na wiele lat będzie nam się bardzo źle kojarzyć. Potężne masy rosyjskiego wojska, szacowane na około 200 tys. żołnierzy, po ćwiczeniach z roku 2021 nie wróciły do koszar, ale wkrótce runęły na Ukrainę.

Białoruś ujawnia wojskowy plan na wrzesień

I nic dziwnego, że zapowiedź kolejnych tego typu manewrów wywołuje wśród polityków oraz wojskowych uzasadnioną ostrożność, tym bardziej, że o podgrzanie atmosfery dba sam białoruski dyktator, Aleksandr Łukaszenka. W wywiadzie dla rosyjskiej stacji telewizyjnej Mir, między wierszami dał do zrozumienia, jak traktuje Polskę oraz naszych bałtyckich sąsiadów.

- Niezależnie od tego, że trwa wojna, specjalna operacja wojenna, razem z prezydentem Putinem porozumieliśmy się, że wojna wojną, ale trzeba patrzeć do przodu i widzieć inne kierunki i możliwe teatry działań wojennych – powiedział Łukaszenka, jasno sugerując, że dla niego i Putina jesteśmy tylko „możliwym teatrem działań wojennych”.

W oficjalnym przekazie białoruskiej propagandy zaplanowane na wrzesień 2025 roku ćwiczenia mają charakter czysto obronny i podobnie jak miało to miejsce w latach poprzednich, mają przygotować sojuszników na wydumany napad z Zachodu. Nieco inaczej widzą to jednak białoruskie media opozycyjne. Portal Karta’97 zgromadził najświeższe doniesienia na temat scenariuszy, jakie mają być ćwiczone wspólnie przez Rosjan i Białorusinów, a wiadomości te bynajmniej nie wyglądają optymistycznie. Jeden z nich, który opisał portal „Białoruski wywiad”, wprost mówić ma o ćwiczeniu napaści na sąsiadów.

„Przeprowadzenie na początku września na Białorusi wspólnych ćwiczeń Zapad 2025 ma być wydarzeniem o niespotykanej dotąd skali. Celem jest zastraszenie oraz jednoczesne przećwiczenie scenariuszy zajęcia Łotwy i Litwy, oraz dotarcia do Kaliningradu bez wkraczania na terytorium Polski” – pisze białoruski portal.

Masa wojsk Rosji na polskiej granicy

Oficjalne rosyjskie źródła podają, iż w tegorocznych manewrach na Białorusi udział wziąć ma zaledwie 13 tys. rosyjskich żołnierzy. Gdyby liczba ta była prawdziwa, to rzeczywiście nie byłoby się czego obawiać, jednak od dawna wiadomo, iż rosyjski i białoruski przekaz rządowy nieczęsto ma cokolwiek wspólnego z prawdą. Białoruskie i rosyjskie media opozycyjne szacują, iż w okolicach wschodniej granicy Polski i północnej granicy Ukrainy zgromadzić może się nawet do 100 tys. rosyjskich żołnierzy. O wiele większe liczby podawał w lutym tego roku ukraiński prezydent, Wołodymyr Zełenski, twierdząc, iż Rosja zaangażuje w ćwiczenia 15 dywizji, nie wykluczając nawet ponownego otwarcia białoruskiego frontu.

Propagandowe przepychanki obydwu stron oczywiście zaciemniają prawdziwy obraz przygotowań, jednak te cały czas są czujnie obserwowane przez siły NATO. I najwyraźniej coś jest na rzeczy, bowiem Sojusz szykuje odpowiedź na ćwiczenia Zapad 2025, o czym przed kilkoma dniami poinformował wiceminister obrony narodowej, Cezary Tomczyk.

- Polska odpowie na ćwiczenia Zapad-2025, które będą na Białorusi (…) w adekwatny sposób po polskiej stronie. W Polsce będą duże ćwiczenia polskie, natowskie, duże manewry – powiedział polityk na antenie RMF FM.

Generał radzi: To musi być demonstracja siły

Na razie nie ujawniono, gdzie odbędą się te zapowiadane manewry oraz na jak wielką skalę będą zorganizowane. Mając jednak na uwadze alarmujące doniesienia białoruskich mediów, niemal pewne jest, że objęte nimi powinny być też Litwa i Łotwa. W ocenie generała Waldemara Skrzypczaka, byłego dowódcy Wojsk Lądowych, co prawda nie ma zagrożenia, że już jesienią Rosja na nas napadnie, ale nie można siedzieć z założonymi rękoma.

- Odpowiedzią na ćwiczenia mogą być tylko ćwiczenia, lub demonstracja siły. To musi być połączona operacja, razem z siłami państw NATO. Trzeba monitorować sytuację i mieć wojska w gotowości. Wiadomo, że teraz Rosja na nas nie napadnie, ale taka demonstracja gotowości jest niezbędna. Musimy pokazać, że jesteśmy gotowi w razie czego zareagować – ocenia generał Skrzypczak.

Do odpowiedzi na białorusko-rosyjskie ćwiczenia wojskowe szykuje się też Litwa. Mając świadomość możliwych prowokacji, litewscy politycy mówią niemal jednym głosem z ministrem Tomczykiem.

- Pewne działania są planowane w zależności od tego, co zaobserwujemy po tamtej stronie – jakie siły rosyjskie i białoruskie wezmą udział w ćwiczeniach – i bez wątpienia nie zostanie to zignorowane – powiedział podczas spotkania spotkania ministrów spraw zagranicznych NATO szef litewskiego MSZ, Kęstutis Budrys.

Razem z ćwiczeniami Zapad 2025, nasi wschodni sąsiedzi planują wcześniej trzy dodatkowe operacje: Współdziałanie-2025, Poszukiwanie-2025 i Echelon-2025. Będą one powiązane z celami strategicznych rosyjsko-białoruskich manewrów Zapad.