Nie ma wrogów po stronie demokratycznej. Szanując partnerów i ich decyzje, wzywam wszystkich pragnących zmiany i wierzących w zwycięstwo: chodźmy razem - oświadczył w niedzielę szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk.

Przewodniczący PO podczas piątkowego spotkania z mieszkańcami Lublina mówił, że od wielu miesięcy pracuje nad tym, by opozycja zjednoczyła swoje siły przed jesiennymi wyborami. Zwracając się do zgromadzonych powiedział, że spotkanie w Lublinie jest już jedyną okazją, żeby za pośrednictwem mediów zwrócić się do Polski 2050 i jej lidera Szymona Hołowni - jeszcze przed sobotnim pierwszym zjazdem krajowym tej partii.

"Ja chcę wygrać te wybory. Mnie nie interesuje żadna mała gra. Takie podchody, czy małe gierki, to się do niczego nie przysłuży. To dzisiaj, czy jutro jest dokładnie ten moment, żeby powiedzieć: tak, tak, czy nie, nie" - mówił Tusk. "Albo idziemy razem, bo ja jestem absolutnie przekonany, że będzie lepiej i będą większe gwarancje na zmianę, na tą wielką rzecz, jak pójdziemy razem. Ale jeśli nie, jeśli nie chcecie, to chociaż powiedzcie to, bo nie ma już czasu, to jest ostatni moment, my się musimy przygotować do tego wielkiego wydarzenia, jakim może być to zwycięstwo" - apelował w piątek Tusk.

Hołownia, który został wybrany na szefa Polski 2050, podczas sobotniego zjazdu partii zwrócił się do Donalda Tuska. "Kochany Donaldzie, chcę ci powiedzieć, że od naszej długiej, serdecznej rozmowy minął już tydzień i nic się u nas nie zmieniło. Mówię o tej dobrej, serdecznej rozmowie, długiej, którą mieliśmy przed tamtym głosowaniem, w której z obu stron fraza +doskonale cię rozumiem+ padała tak często, że w konkurencji mogą stawać tylko nasze żony. My się bardzo dobrze rozumiemy i nic nikomu nie musimy udowadniać. I u nas nic się nie zmieniło" - mówił Hołownia.

"Niezależnie od tego, ile razy jeszcze sejmowy, opozycyjny kabaret starszych panów zaśpiewa mi z wyrzutem +Szuja, naomamiał, natruł i nabujał+, moje zdanie pozostaje niezmienne. Tak, czas decyzji się zbliża, ale my wszyscy - jak snajper - mamy tylko jeden pocisk i jeden strzał - decyzję, której nie będzie można już cofnąć, odwołać" - wskazywał.

"My nadal - od piątku nic się nie zmieniło - stoimy na stanowisku, na którym stoimy od bardzo wielu miesięcy: na stole powinny być teraz wszystkie opcje - od jednej listy do samodzielnych startów, a decyzja powinna zapaść po dokładnym policzeniu wszystkich wariantów, aby rzecz opierała się nie na naszych płomiennych deklaracjach, intuicjach i serdecznych wskazaniach naszych rozgrzanych umysłów, czy ciśnieniu aparatu, ale na obiektywnej, rzetelnej analizie. Dokładnie tak, jak u snajpera, który może oddać tylko jeden strzał" - mówił Hołownia.

"Teraz słyszę, że Platforma i Lewica deklarują, że jednak idą do wyborów same. Jeśli to jest oficjalne stanowisko to ok, przyjmujemy to. Poradzimy sobie i w tej sytuacji, poukładamy to tak jak trzeba. Najważniejsze: szanuję wasze decyzje i zawsze będę je szanował" - dodał.

13 stycznia, podczas głosowania w Sejmie nad projektem dotyczącym SN, Polska 2050 była przeciw, choć reszta opozycji wstrzymała się od głosu. Politycy opozycji zarzucali Szymonowi Hołowni złamanie wcześniejszych ustaleń w tej sprawie.

Tusk w niedzielę we wpisie na Twitterze podkreślił, że "nie ma wrogów po stronie demokratycznej". "Szanując partnerów i ich decyzje wzywam wszystkich pragnących zmiany i wierzących w zwycięstwo: chodźmy razem!" - napisał szef PO. (PAP)

autor: Rafał Białkowski