W związku z kryzysem na granicy mamy już poparcie w krajach UE i NATO; są już brytyjscy żołnierze, będą z innych państw. To też kwestia rozmów z naszymi amerykańskimi partnerami nt. zwiększenia ich obecności - mówił rzecznik MSZ Łukasz Jasina. "Będzie to nieco mocniej niż symboliczna obecność do tej pory" - dodał.

Jasina był w środę pytany w Programie Pierwszym Polskiego Radia m.in. o wsparcie dla Polski ze strony innych państw w związku z kryzysem na granicy. "Poparcie werbalne daje wiele - to są chociażby głosowania na forach organizacji międzynarodowych. Takie poparcie w krajach Unii Europejskiej i NATO mamy” - podkreślił. Jak zapewnił, "będą też inne formy poparcia". "Żołnierze brytyjscy już są, będą żołnierze z innych państw" - wyjaśnił. "To też kwestia rozmów z naszymi amerykańskimi partnerami na temat ewentualnego zwiększenia ich obecności. To wszystko w ciągu najbliższych dni zostanie rozstrzygnięte i myślę, że będzie to nieco mocniej niż symboliczna obecność jak do tej pory" – zapowiedział Jasina.

Pytany, czy w Polsce będą stacjonować amerykańskie głowice nuklearne, rzecznik MSZ wskazał, że "to już jest kwestia decyzji po stronie naszych amerykańskich partnerów". "Już teraz jesteśmy sojusznikiem Stanów Zjednoczonych i mamy całkiem duże wsparcie ze strony tego państwa" - dodał. "Jeżeli do takiego porozumienia dojdzie, będziemy informować. Na razie żadnych takich ustaleń nie ma" - powiedział Jasina. Zaznaczył, że "Polska generalnie zabiega o większą ochronę ze strony Stanów Zjednoczonych i wszystkie kolejne decyzje są tego konsekwencją".

Jasina odnosząc się do działań dyplomatycznych ws. sytuacji na granicy zaznaczył, że "w dyplomacji efekty nie przychodzą od razu". "Mamy w tej chwili nadal trudną sytuację. Mimo tego, co obiecał Alaksandr Łukaszenka i stojący za nim Władimir Putin - do żadnej deeskalacji nie dochodzi. Dalej jesteśmy zagrożeni i zdarzają się incydenty na granicy oraz grozi nam powrót do tego wszystkiego, co działo się zaledwie kilka dni temu" - mówił. "Komunikujemy naszym partnerom, o tym, co się dzieje i jakie są dla nas wszystkich niebezpieczeństwa. Ofensywa trwa i trwać będzie. Myślę, że efekty przekonamy się wszyscy w najbliższym czasie" – podkreślił rzecznik MSZ.

Rzecznik MSZ był także pytany o dalsze scenariusze sytuacji na granicy. "Tam dalej dochodzi do różnych rzeczy, choć w mniejszym stopniu niż ostatnio. Nie ma właściwie nocy bez jakichś incydentów" - mówił. Przypomniał, że "w dalszym ciągu ci biedni ludzie, których Łukaszenka oszukał i sprowadził na Białoruś w dużym stopniu na Białorusi pozostają, więc zawsze mogą być przez dyktatora użyci do różnego rodzaju akcji na granicy". "Do tego wszystkie pamiętajmy, że rosyjskie siły gromadzą się na granicy z Ukrainą i mamy coraz mocniejsze korzystanie z broni energetycznej w ostatnim czasie. Daleko jest od bezpieczeństwa" – ocenił.

Zapytany o możliwość zamknięcia granicy, Jasina wskazał, że "rząd rozważa każdą możliwość w zależności od tego, jak sytuacja się rozwija na granicy". "Rząd podejmie, a nasza dyplomacja to wesprze, każde działanie, do którego jesteśmy uprawnieni na podstawie prawa krajowego i międzynarodowego" - dodał.

"Jest również taka możliwość, aby zamknąć granicę dla ruchu kołowego czy kolejowego. To jest opcja atomowa, która jest rozważana i na razie jednak takiej decyzji nie podjęliśmy" - mówił Jasina. Wyjaśnił, że "zawsze plusy muszą w przypadku Polski przewyższać minusy". "Mam nadzieję, że takiej decyzji nie będzie musiał podjąć żaden polski rząd. Jeżeli taka decyzji musiałaby być kiedykolwiek podjęta, to musiałaby być zdecydowanie mniej szkodliwa dla Polski niż dla państwa, które sąsiaduje z nami na wschodzie" – wskazał.

Jasina był również pytany o to, czy Łukaszenka wiosną planuje sprowadzić migrantów z Afganistanu. "To niebezpieczeństwo zawsze istnieje, biorąc pod uwagę stosunek i chęć Łukaszenki do zdestabilizowania Europy" – powiedział. Jak zastrzegł, "migranci mogą być sprowadzani na Białoruś drogą łatwiejszą - drogą lądową. Jest to proces, na którego ograniczenie moglibyśmy mieć mniejszy wpływ" – podkreślił.

Na granicach UE i Białorusi trwa kryzys, od czasu, gdy na wiosnę gwałtownie wzrosła liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy białoruskiej z Litwą, Łotwą i Polską przez migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki i innych regionów. UE i państwa członkowskie podkreślają, że to efekt celowych działań reżimu Alaksandra Łukaszenki, który instrumentalnie wykorzystuje migrantów, w odpowiedzi na sankcje.

Od początku roku Straż Graniczna zanotowała ponad 34 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej, z czego ponad 6 tys. w listopadzie, blisko 17,3 tys. w październiku, prawie 7,7 tys. we wrześniu i ponad 3,5 tys. w sierpniu.

Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek rządu. Następnie Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni - do 2 grudnia.