"Podpiszę pakt antykorupcyjny" z liberałami - obiecał w czwartek urzędujący premier Hiszpanii, konserwatysta Mariano Rajoy. Otwiera to drogę do przełamania impasu, który trwa już 240 dni. Mimo dwukrotnych wyborów, nie dało się stworzyć większości rządowej.

Warunki wysunięte przez lidera liberalnej partii Ciudadanos Alberta Riverę wobec premiera Rajoya to m.in. zbadanie przez komisję parlamentarną sprawy nielegalnego finansowania konserwatywnej Partii Ludowej (PP) Rajoya, zniesienie zakazu sądzenia członków parlamentu przez sądy zwykłe i ograniczenie kadencji deputowanych do dwóch mandatów, tj. do ośmiu lat.

Warunki te zostały wyszczególnione w dokumencie, które mają podpisać w piątek premier Rajoy i Rivera.

Jednak nawet przy poparciu 32 deputowanych z partii Ciudadanos i jednego z niewielkiej lokalnej partii nacjonalistycznej archipelagu Wysp Kanaryjskich, Rajoy będzie dysponował 170 głosami w parlamencie. Tymczasem nieodzowna większość wynosi 176 deputowanych w pierwszej rundzie głosowań.

W drugiej możność utworzenia gabinetu zapewniałoby mu wstrzymanie się od głosu jedenastu deputowanych z innych ugrupowań. Jednak - według hiszpańskiej agencji EFE - odmówiły one oficjalnie udzielenia Partii Ludowej tego rodzaju "biernego poparcia".

Rajoy zapowiedział w czwartek, że spróbuje podjąć w tej sprawie rozmowy z liderem socjalistów (PSOE) Pedro Sanchezem, aby zwrócić się do nich ponownie "o współpracę".

PSOE uzyskała w wyborach z 26 czerwca, tj. kolejnych po głosowaniu 20 grudnia ub. roku, 85 mandatów, a lewicowa koalicja Unidos Podemos (Zjednoczeni Możemy) - 71. Pozostałe partie reprezentowane w Kongresie to mniejsze ugrupowania regionalne.(PAP)