Mieszkańcy Smoleńska chcą, aby na miejscu katastrofy Tu-154M wreszcie stanął pomnik. Od kilku lat władze obwodu smoleńskiego i Ministerstwo Kultury Federacji Rosyjskiej nie realizują porozumienia zawartego w 2010 roku przez prezydentów Polski i Rosji.

O tym, że w miejscu tragedii z 10 kwietnia 2010 roku stanie pomnik upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej, zdecydowali Dmitrij Miedwiediew i Bronisław Komorowski.

Pod ich patronatem przeprowadzono konkurs plastyczny i wybrano projekt monumentu. Gdy w 2012 roku prezydentem został Władimir Putin realizacja projektu została zawieszona. Najpierw nowy gubernator obwodu smoleńskiego Aleksiej Ostrowski tłumaczył, że trzeba zakończyć prace związane z poszukiwaniem zwłok żołnierzy radzieckich, którzy zginęli w tym miejscu w trakcie II wojny światowej.

Później minister kultury Władimir Medinski stwierdził, że obelisk przewidziany w projekcie jest zbyt duży. Tymczasem mieszkańcy Smoleńska opowiadają się za jak najszybszym rozpoczęciem prac budowlanych. W ich opinii, ofiary tragedii z 10 kwietnia 2010 roku zasługują na godne upamiętnienie. Zapewniają jednocześnie, że w Smoleńsku nikt nie zapomniał o katastrofie Tu-154M i na zawsze pozostanie ona jednym z najtragiczniejszych wydarzeń w historii miasta.