Nowo powołani członkowie RPP obejmują swoją funkcję w dniu następującym po dniu, w którym upływa sześcioletnia kadencja ich poprzedników. Chodzi o Jerzego Hausnera, Jana Winieckiego oraz Andrzeja Rzońcę, których kadencje upływają 24 stycznia.

Gatnar dostał 61 głosów, Kropiwnicki - 64, a Chrzanowski - 55. Zgłoszony przez PO Marek Dąbrowski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie otrzymał 30 głosów, co nie zapewniło mu wyboru do RPP. Po wyborze, nowi członkowie Rady złożyli przysięgę przed Senatem. Zastąpią oni wybranych do RPP przez Senat w 2010 r.: Andrzeja Rzońcę, Jana Winieckiego oraz Jerzego Hausnera, których kadencje wygasają 24 stycznia 2016 roku.

Odpowiadając w środę na pytania senatorów, Gatnar podkreślił, że obecny poziom głównej stopy NBP jest dobry dla gospodarki. Pozytywnie też ocenił działalność RPP. Jak mówił, Rada zostawia stopę procentową na historycznie niskim poziomie 1,5 proc. "Ten poziom stopy procentowej jest dla polskiej gospodarki dobry" - zaznaczył. Ocenił, że deflacja w Polsce i na świecie wynika z bardzo niskich cen surowców i żywności. "Deflacja w Polsce jest importowana" - mówił. Bardzo pozytywnie ocenił też program rządu "500 plus". "Będzie on działał na popyt wewnętrzny" - zaznaczył.

W jego ocenie wahania kursów walutowych to problem ogólnoświatowy. Jak mówił, każdy kraj stara się osłabić walutę, by być konkurencyjnym.

Zdaniem Gatnara USA nie będą chciały zdestabilizować światowej gospodarki przez serię podwyżek stóp. Stwierdził ponadto, że "nadzór bankowy, być może wzorem na przykład Banku Anglii, powinien wrócić do banku centralnego". Pytany o politykę gospodarczą poprzedniego rządu, ministra finansów Jacka Rostowskiego, odparł, że jej ocena jest dla niego "trochę niezręczna". "Rzeczywiście zadłużenie Polski nie jest niebezpieczne, bo to jest (...) 60 proc. PKB. Jego struktura również nie jest zła" - mówił. Zaznaczył jednak, że być może przyjęto zbyt szybką ścieżkę wzrostu tego zadłużenia. Dla porównania podał, że w Niemczech zadłużenie wynosi 80 proc. PKB, a we Włoszech 130 proc. PKB.

Kropiwnicki mówił, że do zmiany stóp procentowych należy podchodzić z "najwyższą ostrożnością". "Raczej nie należy poprawiać tego, co działa dobrze" - zaznaczył. Jak tłumaczył, wysokość stopy procentowej wpływa z jednej strony na cenę kredytu, a z drugiej strony zachęca lub zniechęca do trzymania pieniędzy na kontach oszczędnościowych.

Zwrócił też uwagę, że dość powszechnie narzeka się na to, iż Polacy za mało oszczędzają w stosunku do dochodu narodowego w porównaniu z krajami Zachodu. Dodał jednak, że popyt konsumpcyjny jest jednym z tych elementów, które "powodują dynamikę naszej gospodarki". Pytany przez senatorów o podatek Belki, stwierdził: "sadzę, że nie doczekamy się takiej sytuacji, w której miałby on zostać zniesiony".

Kropiwnicki był również pytany o podatek bankowy, którym od lutego mają być objęte niektóre instytucje finansowe w naszym kraju. Odniósł się do opinii Europejskiego Banku Centralnego (EBC), który we wtorek wydał opinię ws. tego podatku. Według EBC struktura podatku może być zachętą do transferu aktywów za granicę. Prezes EBC Mario Draghi - jak podkreślił Kropiwnicki - uważa, że Polska jest jedynym przypadkiem, w którym ten podatek jest wprowadzany się ze względów budżetowych. "Nie wiem, czy rzeczywiście jest jedynym przypadkiem. Nie miałem okazji badać sprawy pod tym względem, ani nie wydaje mi się, by ona leżała w kompetencjach Rady Polityki Pieniężnej. Tyle mogę na ten temat w tej chwili powiedzieć, stawiając czy też powtarzając te znaki zapytania, które zostały postawione przez ważnego funkcjonariusza Unii Europejskiej - szefa Europejskiego Banku Centralnego" - podkreślił.

Senatorowie nie zgłosili żadnych pytań do kandydata PiS dr. Marka Chrzanowskiego z SGH.

Z kolei Dąbrowski, odpowiadając na pytania senatorów, mówił, że RPP powinna być niezależna. "Oczywiście relacja między polityką pieniężną a polityką budżetową jest niezwykle ważna. Oba rodzaje polityki oddziałują na gospodarkę. Bank centralny, Rada Polityki Pieniężnej w swoich działaniach musi brać pod uwagę to, w jaki sposób jest prowadzona polityka budżetowa" - zaznaczył.

Przekonywał, że RPP i bank centralny mają dbać o stabilną wartość polskiego pieniądza. "Mogą to robić, (...) stosując jeden podstawowy instrument, jakim jest stopa referencyjna" - mówił. Dodał, że "rozsądna, roztropna Rada Polityki Pieniężnej, widząc silnie ekspansywną politykę budżetową, będzie miała tendencję (...) raczej do zwiększania stóp procentowych, aniżeli do ich obniżania" - tłumaczył.

20 stycznia 2016 r. wygasają kadencje dwóch z trzech członków RPP powołanych przez Sejm; Andrzeja Bratkowskiego oraz Elżbiety Chojny-Duch. Na ich miejsce zostaną zapewne wybrani zgłoszeni w Sejmie przez klub PiS: prof. Grażyna Ancyparowicz z Górnośląskiej Wyższej Szkoły Handlowej i Eryk Łon z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Posłowie PO zgłosili natomiast prof. Cezarego Wójcika z SGH, a kluby Nowoczesnej i PSL prof. Stanisława Gomułkę.

Kadencja trzeciego wybieranego przez Sejm członka RPP Anny Zielińskiej-Głębockiej wygasa 9 lutego 2016 r. Kolejnym kandydatem posłów PiS na jej miejsce jest prof. Henryk Wnorowski z Uniwersytetu w Białymstoku, posłowie PO zapowiedzieli natomiast zgłoszenie byłego ministra finansów Mateusza Szczurka.

RPP składa się z dziewięciu członków, wybieranych po trzech przez Sejm, Senat i prezydenta. W tym roku upływa kadencja prawie całej obecnej rady, wybranej w 2010 roku. W RPP pozostanie jedynie Jerzy Osiatyński, który w 2013 r. zastąpił Zytę Gilowską i którego kadencja kończy się w 2019 r.