W Katalonii rozpoczęły się negocjacje w sprawie utworzenia lokalnego rządu. Prowadzi je zwycięzca niedzielnych wyborów do katalońskiego parlamentu - niepodległościowa koalicja Junts pel Si. Jej rozmówcą jest CUP - radykalna koalicja lewicowa, która też chce, by Katalonia była odrębnym państwem.

Junts pel Si zdobyła 62 mandaty w liczącym 135 miejsc parlamencie, CUP - 10. Razem oba ugrupowania miałyby ponad połowę głosów. Jednak utworzenie przez nie koalicji nie będzie łatwe. Zwycięzcy wyborów chcą, aby nowym rządem pokierował Artur Mas - polityk, który pełni tę funkcję od pięciu lat. O tym zaś nie chce słyszeć CUP.

"Nie wejdziemy do rządu, jeśli będą w nim osoby, które brały udział w polityce zaciskania pasa i są podejrzane o korupcję" - oświadczył deputowany Antonio Bańos.

Przeszkodą są też poglądy. Wielu kandydatów Junts pel Si to neoliberałowie. CUP jest zaś skrajnie lewicowy. Opowiada się za nacjonalizacją banków, transportu i wyjściem z Unii Europejskiej.