O fotel szefa lokalnego rządu rywalizuje siedmiu kandydatów. Tylko dwóch z nich - Junts per Si i CUP - opowiada się za niepodległością Katalonii. Jednak, jeśli przedwyborcze sondaże się sprawdzą, oba te ugrupowania mogą zdobyć większość miejsc w parlamencie. Może się też zdarzyć, że wygrają, ale nie będą w stanie utworzyć rządu. Zrobią to zaś partie, które nie popierają secesji.
Według komentatorów, należy oczekiwać rekordowo wysokiej frekwencji wyborczej. Przed trzema laty wyniosła ona 68 procent. Teraz, w porównaniu do 2012 roku, liczba osób głosujących korespondencyjnie wzrosła o 70 procent.
Przebieg wyborów śledzony jest przez międzynarodowych obserwatorów i z nie mniejszą uwagą przez centralny rząd. Odejście Katalonii od Hiszpanii oznaczałoby dla Madrytu utratę 18 procent PKB, blisko ćwierci eksportu kraju i jednej piątej importu.