Ciąg dalszy przepychanek na prawicy. Wcześniej to Paweł Kukiz zaprosił Janusza Korwin-Mikkego na listy wyborcze, a teraz to lider partii KORWiN zaprasza muzyka na swoje listy.

Korwin-Mikke wspominał rozmowy z powstającym ugrupowaniem Kukiza na temat ewentualnej wyborczej koalicji. Jak mówił polityk, spodziewał się, że fiasko negocjacji to koniec dyskusji o współpracy. "Wyznaczyliśmy negocjatorów, którzy mimo tego, że byli pełni dobrej woli, nie doszli do porozumienia. Myślałem, że temat jest zamknięty" - mówił. Jednak - zaznaczył Korwin-Mikke, później Kukiz nieoczekiwanie zaprosił go na swoje listy wyborcze. "Odpowiedziałem, że też go zapraszam na nasze listy" - wyjaśniał lider partii Korwin. Zachowanie Pawła Kukiza określił natomiast mianem "niepoważnego".

Korwin-Mikke stwierdził, że nerwowe ruchy muzyka wynikają z tego, że w jego tworzącym się ugrupowaniu jest kompletny chaos, a on sam nie panuje nad swoimi współpracownikami. "Sprawami medialnymi rządzi pan Lodowski, a pan Kukiz tylko od czasu się wtrąca, robiąc jeszcze większe zamieszanie" - mówił europoseł.
Lider partii KORWiN przyznał też, że jest zaskoczony deklaracją Kukiza, że jego ugrupowanie nie będzie miało programu wyborczego. Jak dodał, widział już niejednego polityka, który startował z kotem w worku i namawiał do głosowania na siebie, ale pierwszy raz widzi osobę, która nie ma tego kota w worku i prosi o poparcie wyborców.


Janusz Korwin-Mikke ocenił, że wprowadzenie JOW-ów - naczelny postulat Pawła Kukiza - niewiele zmieni jeśli chodzi o sytuację w państwie. Dlatego - jak przekonywał - Polsce potrzebna jest fundamentalna zmiana ustroju społeczno-gospodarczego. Pochwalił natomiast Kukiza za patriotyzm, dodając w swoim stylu, że "Mao Tse-tung też był patriotą". Korwin-Mikke powiedział, że oprócz szlachetnej postawy " jeszcze trzeba wiedzieć, co zrobić z Polską".