Śmierć co najmniej 431 osób w katastrofie wycieczkowca na rzece Jangcy to nie koniec dramatu rodzin pasażerów i załogi. Jak pisze hongkoński dziennik "South China Morning Post", część bliskich nie zgadza się na kremację w pobliżu miejsca katastrofy. Władze nie przewidują jednak możliwości wydania rodzinom ciał ich bliskich.

Jak pisze hongkoński dziennik, spotkanie przedstawicieli rodzin z władzami Nankinu, skąd wycieczkowiec wyruszył w feralny rejs, zakończyło się "Chaosem". Rodziny ofiar chcą wydania ciał ich bliskich i możliwości kremacji w miejscowościach, z których pochodzili. Chińskie władze centralne zaplanowały jednak kremację wszystkich ofiar w miejscowości Jianli, gdzie znajduje się sztab akcji ratowniczej.

Rodziny proszą też o pomoc w znalezieniu miejsc pochówku na cmentarzach. Na razie władze zgodziły się jedynie na skromną i oddaloną od miejsca katastrofy ceremonię religijną ku czci ofiar, siódmego dnia od tragedii. Rodziny ofiar oburzone są stanowiskiem władz.

Podczas spotkania dotyczącego kwestii pochówku, doszło też do incydentu. Jedna z kobiet po ostrej wymianie zdań z urzędnikami w histerii musiała zostać wyprowadzona z sali przez członków innych rodzin.