Do 331 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych katastrofy promu na Jangcy. Około stu osób wciąż uznaje się za zaginione. To największa tego typu tragedia we współczesnej historii Chin. W ciągu ostatniej doby za pomocą dźwigów wycieczkowiec postawiono do pionu. Trwa przeszukiwanie jego pomieszczeń. Jak twierdzą ratownicy, tę część operacji utrudniają poważne zniszczenia najwyższego z czterech pokładów promu.

Do miejscowości Jianli, w prowincji Hubei, która znajduje się najbliżej miejsca katastrofy, przybyło około tysiąca krewnych ofiar. Zapewniono im pomoc medyczną i psychologiczną. Rodziny załogi i pasażerów krytykują jednak władze za zbyt skąpe informowanie o postępach akcji ratowniczej.

Za katastrofę publicznie przeprosił operator promu "Gwiazda Wschodu", obiecując wszelką pomoc w śledztwie dotyczącym przyczyn katastrofy. Wycieczkowiec zatonął w ciągu dwóch minut w poniedziałek wieczorem. Z ponad 450 osób na jego pokładzie, przeżyło zaledwie 14.