Barack Obama rozważa przyspieszenie treningów oraz dostarczenie większej ilości broni irackim plemionom walczącym z islamistami. Poinformował o tym rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Decyzja Waszyngtonu jest następstwem ostatnich wydarzeń w Iraku.

W niedzielę fanatycy z Państwa Islamskiego przejęli regionalne centrum dowodzenia w Ramadi, stolicy zachodniej prowincji Anbar. Rząd w Bagdadzie zapowiedział odbicie miasta z ich rąk. Dlatego na przedmieściach Ramadi gromadzą się planujące ofensywę irackie bojówki.

Według danych Narodów Zjednoczonych, z Ramadi w ostatnich dniach uciekło już około 25 tysięcy osób. Większość z nich stara się dotrzeć do Bagdadu, dokąd w ostatnich miesiącach uciekły też tysiące uchodźców z innych miejsc w Iraku, gdzie toczą się walki.

Tymczasem w Syrii siły Państwa Islamskiego zajęły jedną trzecią starożytnej Palmyry. Dżihadyści walczą z siłami prezydenta Syrii Baszara al-Asada na północnych i wschodnich obrzeżach ruin starożytnego miasta. Islamiści zaatakowali Palmyrę 13 maja. Od tego dnia zginęło w tym rejonie przeszło 350 osób.

W odpowiedzi na ataki dżihadystów, koalicja pod przywództwem Amerykanów od niedzieli bombarduje zajęte przez nich tereny. Dotychczas przeprowadzono 25 nalotów na największe bazy islamistów w Iraku i Syrii.