Tomasz Siemoniak nie jest zaskoczony informacjami o nieprawidłowościach w 36. specjalnym pułku lotniczym.

Powołani przez prokuraturę biegli twierdzą, że piloci i nawigator rządowego samolotu, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku, nie mieli uprawnień do wykonania lotu. Lotnicy służyli właśnie w 36. pułku.

Wicepremier i minister obrony powiedział w Jedynce, że o nieprawidłowościach w 36. pułku było wiadomo od dawna. Przypomniał, że gdy w 2011 roku objął urząd, polecił rozwiązać 36. pułk i wprowadzić nowe zasady bezpieczeństwa lotów najważniejszych osób w państwie. Siemoniak podkreślił, że od czasu katastrofy smoleńskiej wprowadzono tyle nowych procedur, że dziś takie nieprawidłowości nie byłyby możliwe. Dodał, że o odpowiedzialności konkretnych osób za nieprawidłowości w pułku powinna decydować prokuratura. Minister przyznał, że jest niedobrze, gdy fragmenty opinii biegłych, badających katastrofę smoleńską, wyciekają do mediów. Dodał, że być może byłoby lepiej, gdyby ujawnić wszystkie tego rodzaju materiały.

Tomasz Siemoniak powiedział, że procedura zakupu samolotu dla VIP-ów jest już realizowana, a w najbliższych tygodniach może zostać ogłoszony przetarg. Umowa ma zostać, zdaniem ministra, podpisana pod koniec roku.

Mówiąc o planowanym przejeździe przez Polskę rosyjskich "Nocnych Wilków", Siemoniak wyraził opinię, że rajd ma charakter prowokacyjny. Trzeba jednak podejść do sprawy spokojnie. Siemoniak powtórzył za premier Ewą Kopacz, że o wjeździe rosyjskich motocyklistów do Polski zdecydują celnicy na granicy.