W Dammartin, bracia Kouachi, będący prawdopodobnie sprawcami środowego krwawego ataku w Paryżu , w którym dwanaście osób straciło życie a jedenaście zostało rannych, od rana przetrzymywali kobietę. Została uwolniona krótko po tym jak oni sami ponieśli śmierć; mieli zginąć wychodząc z drukarni i atakując z broni maszynowej nacierający oddział antyterrorystyczny
Okazało się, że budynku był ukryty mężczyzna, pracownik firmy, o którego obecności terroryści nie wiedzieli. SMSem poinformował swojego ojca, że zabójcy zamierzają zamordować zakładniczkę i dlatego policja powinna przypuścić szturm. 27-letni grafik ukrył się, gdy napastnicy zajęli drukarnię. Po kilku godzinach wysłał sms do swojego ojca: "Ukryłem się na pierwszym piętrze. Myślę, że wszystkich zabili. Zawiadom policję". Tuż po godzinie 17-tej antyterroryści weszli do drukarni ulotek reklamowych w Dammartin-en-Goele.
Dokładnie w tym samym czasie inna jednostka zaatakowała zabarykadowanego w sklepie koszernym napastnika, który wziął grupę kilku zakładników. Napastnik to prawdopodobnie jedna z dwóch osób poszukiwanych za zamordowanie wczoraj policjantki i ciężkie ranienie jej kolegi. 32-letni Amedy Coulibaly miał według policji związek z braćmi Kouachi prawdopodobnymi sprawcami zamachu na redakcję Charlie Hebdo. Francuska policja podawała, że podczas negocjacji groził, że zabije wszystkich jeśli policja przypuści szturm na zamachowców z "Charlie Hebdo".
Według CNN , jego dziewczynie 26-letniej Hayat Boumeddiene, udało się zbiec podczas uwalniania zakładników.
Policjanci do sforsowania drzwi użyli granatów. Następnie doszło do wymiany ognia maszynowego. Napastnik i czwórka zakładników zginęli - najprawdopodobniej troje z nich zastrzelił terrorysta. Nieoficjalnie - cztery osoby mają być w ciężkim stanie.