Uzbrojony mężczyzna od kilkunastu godzin przetrzymuje zakładników w kawiarni w centrum Sydney. Australijska policja jest przygotowana na długie oblężenie.Jak tłumaczą policjanci, ich priorytetem jest, by w incydencie nie ucierpieli niewinni ludzie.
Nie jest jasne, ile osób jest przetrzymywanych. Według różnych źródeł - od dziesięciu do czterdziestu. Pięciorgu zakładnikom udało się uciec lub też zostali uwolnieni. Terrorysta miał zażądać dostarczenia mu flagi organizacji Państwo Islamskie oraz umożliwienia rozmowy z premierem Australii Tonym Abbottem.
Policja apeluje, by nie ujawniać w mediach treści informacji, zamieszczanych na portalach społecznościowych przez zakładników, by nie narażać ich na niebezpieczeństwo. Policja zaprzeczyła też, by potwierdziły się informacje o ładunkach wybuchowych umieszczonych w różnych miejscach Sydney.
Na zdjęciach, które publikują media, widać mężczyznę z czarną opaską na głowie. Na jednym ze zdjęć dwóch zakładników, stojących przy oknie, trzyma czarną flagę z arabskim napisem "Allah jest wielki".
Dramat zakładników w Sydney zaczął się około 9:00 rano czasu lokalnego. Centrum największego miasta Australii jest pełne policji. Okolicznych mieszkańców ewakuowano bądź nakazano im pozostanie w domach.
Premier Tony Abbott na konferencji prasowej w Canberrze zapewnił, że jego kraj nie ugnie się pod żądaniami terrorystów. "Istotą przemocy motywowanej politycznie jest tak przestraszyć ludzi, by przestali być sobą. Australijczycy to spokojne, otwarte i hojne społeczeństwo. I nic nie jest w stanie tego zmienić. Dlatego dziś apeluję do wszystkich obywateli, aby żyli i pracowali jak zwykle" - powiedział Tony Abbott.
Australia jest bliskim sojusznikiem Stanów Zjednoczonych i aktywnie angażuje się w działania przeciw islamskiemu terroryzmowi. W kraju mieszka około pół miliona muzułmanów. Ich oficjalni przedstawiciele potępili atak. Jakiś czas temu w Australii podniesiono stopień zagrożenia terrorystycznego.