Wczoraj brytyjski premier mówił, że dowództwo nowych natowskich sił reagowania ma być w Polsce. Dziś minister Tomasz Siemoniak precyzował te słowa. Jak podkreślał, dowództwo będzie ruchome - znajdzie się tam, gdzie będzie potrzebne do gaszenia konfliktu.
Łącznie siły szpicy będą składały się z około 5 tysięcy żołnierzy, którzy w kilkanaście godzin mają dotrzeć do ogniska konfliktu. Na szczycie NATO w brytyjskim Newport ustalono też, że w naszym kraju będą ćwiczyć około 200-osobowe kompanie amerykańskich żołnierzy. Razem z nimi będą ćwiczyć polscy oraz z innych krajów NATO - łącznie będzie ich 800.
NATO zdecydowało też o wzmocnieniu Korpusu Północno-Wschodniego, z siedzibą w Szczecinie. Ma on dowodzić działaniami siłami na wschodniej flance Sojuszu.
Ponadto na szczycie potwierdzono to co minister zapowiadał kilka miesięcy temu - w 2016 roku w Redzikowie rozpocznie się budowa tarczy antyrakietowej. Inwestycja zostanie ukończona w 2018 roku.
Minister zapewnił natomiast, że Polska nie jest "na ścieżce prowadzącej do trzeciej wojny w Iraku". Podkreślił, że podczas wczorajszego spotkania sojuszników USA wykluczono operację lądową w tym kraju.