Wczoraj promoskiewscy separatyści zmusili jeńców wojennych do przemarszu główną ulicą Doniecka. Przez megafon ogłaszano, że prowadzeni są ci, których przysłano, by zabijali. Zgromadzony tłum reagował obelgami i gwizdami, w stronę jeńców rzucano też różnymi przedmiotami.

Tomasz Badowski odpowiedzialnością za marsz obarcza Moskwę, a samo wydarzenie traktuje w kategoriach przekazu wizerunkowego. Nazywa je sowiecką propagandą w stylu znanym z czasów stalinowskich. Marsz uważa za kontrprzekaz do święta niepodległości obchodzonego w Kijowie, gdzie można było zobaczyć Ukrainę jako prężny kraj.

Separatyści i sama Rosja chcieli rzucić rysę na przekaz ukraińskiego rządu, co według Badowskiego się udało, ponieważ informacja o marszu trafiła do światowych mediów. Według eksperta, marsz był dowodem na to, że Rosja od czasów Stalina niewiele się zmieniła.

W opinii Tomasza Badowskiego, wydarzenie z niedzieli to wyraz pewnej pogłębiającej się tendencji. Jak uważa - prawa człowieka i międzynarodowe porozumienia z każdym kolejnym miesiącem tego konfliktu będą coraz mniej brane pod uwagę, czego wydarzenia z niedzieli są dobitnym przykładem. W opinii szefa Instytut Badań nad Stosunkami Międzynarodowymi, ten konflikt będzie jeszcze trwał długo, a wraz z upływem czasu będzie rosła jego brutalność, przez co ponownie będzie dochodziło do podobnych naruszeń międzynarodowego prawa.

24 sierpnia obchodzono Dzień Niepodległości Ukrainy. Oficjalne państwowe uroczystości odbyły się w Kijowie.