Na jutro kuria warszawsko-praska chce zaprosić księdza Wojciecha Lemańskiego. Ogromne oburzenie w kurii wywołały wypowiedzi byłego proboszcza z Jasienicy podczas spotkania z młodzieżą na Przystanku Woodstock. Jeżeli duchowny się z tych słów nie wycofa, czekają go kary - mówi IAR Mateusz Dzieduszycki, rzecznik prasowy kurii.

Rzecznik zastanawia się jak kapłan może w ogóle podważać nauczanie Kościoła o cierpieniu. A to jego zdaniem zrobił ksiądz Lemański na Przystanku Woodstock. W opinii Mateusza Dzieduszyckiego, cała wypowiedź byłego jasienickiego proboszcza to poddanie w wątpliwość nauki Kościoła i obelgi rzucane na innych.

"Za co ta krytyka i ewentualna kara?" - zastanawia się z kolei Adam Szostkiewicz, publicysta "Polityki" piszący o Kościele. Jego zdaniem, ksiądz Lemański nie powiedział nic, co byłoby sprzeczne z wiarą. Natomiast robił to, co papież Franciszek. Wyszedł do młodych ludzi i z nimi rozmawiał.

Według Mateusza Dzieduszyckiego, ksiądz Lemański nie odbiera telefonowi i smsów z kurii. Nie wiadomo więc, czy jutro do spotkania dojdzie. Niezależnie od tego, decyzja w jego sprawie ma zapaść jeszcze w tym miesiącu. Mówi się nawet o odsunięciu od odprawiania sakramentów, zakazie noszenia sutanny. Możliwy jest także zakaz nauczania i pobierania wynagrodzenia.

Ostra reakcja kościelnych urzędników wobec księdza Lemańskiego ma związek z jego krytyką języka, jakim Kościół mówi o in vitro. Ksiądz Lemański mówił też o "skostnieniu" polskiego Kościoła, a zmiany w tym względzie uzależniał od "wymarcia" obecnego pokolenia hierarchów.