Jako pierwszy napisał o tym portal naTemat.pl
Jekatierina Parhomenko mieszka w mieście Torez i twierdzi, że kosmetyki to prezent od kolegi. O sobie napisała, że jest „separatystką, która nienawidzi wszystkiego, co ukraińskie”, więc zamierza korzystać z podarunku.
Potwierdziła też, że separatyści zabierali inne rzeczy należące do ofiar. Dodała, że może wysłać swoim krytykom „bieliznę i fekalia” ofiar.
W końcu Parhomenko usunęła jednak swoje konta na portalach społecznościowych.