Boeing Malaysia Airlines z blisko 300 osobami na pokładzie zestrzelili nad wschodnią Ukrainą tamtejsi prorosyjscy separatyści. Powiedział to mediolańskiemu dziennikowi „Corriere della Sera” jeden z żołnierzy oddziału, który po katastrofie wziął udział w poszukiwaniach ciał pasażerów i szczątków samolotu, a następnie pilnował pociągu ze zwłokami.

"Nasi dowódcy poinformowali nas, że zestrzeliliśmy kijowski samolot i byliśmy przygotowani na walkę ze spadochroniarzami - mówi anonimowy rozmówca włoskiego dziennika. - Tymczasem - kontynuuje swoją opowieść - trafiliśmy na ciała cywilów. Wraz z walizkami i bagażami, które nie miały nic wspólnego z wojskiem".

Mężczyzna bardzo szczegółowo i bez wahania przywołuje wydarzenia z ubiegłego czwartku. "Nasi dowódcy kazali nam wsiąść na ciężarówki z bronią i dużą ilością amunicji. Kilka minut potem, może dziesięć, usłyszeliśmy silny wybuch na niebie. Trafiliśmy w samolot kijowskich faszystów - powiedzieli przełożeni, dodając, że trzeba uważać, bo część załogi wyskoczyła na spadochronach". Koledzy rozmówcy włoskiego dziennika zaprzeczają tej wersji wydarzeń, twierdząc, że ich jednostka nie posiada broni, która byłaby w stanie zestrzelić samolot lecący na tak znacznej wysokości, jak malezyjski Boeing 777.