Wcześniej premier zapowiedział wniosek o wotum zaufania dla swojego rządu. Leszek Miller zarzucał rządowi skupienie się na ukaraniu autora nagrań, a nie polityków, którzy - jak mówił - powinni się wstydzić swoich słów. "W swoim wystąpieniu pan premier ani słowem nie odniósł się do merytorycznej oceny swoich współpracowników, ważne jest kto i po co nagrał, ale jeszcze ważniejsza jest treść nagrań, bo z tego można wyciągać wnioski i formułować oceny państwa polskiego" - przekonywał szef SLD.
Były premier nie wykluczył, że na podsłuchach mogli być członkowie SLD. Leszek Miller zaznaczył, że nawet w tym przypadku najważniejsze byłoby wyjaśnienie tego, co mówiono na nagraniach. - Też mieliśmy kłopoty z nagraniami i taśmami, ale do głowy nam nie przyszło, że Adam Michnik był inspirowany z zagranicy - mówił Leszek Miller, odnosząc się do afery Rywina.
Jak podkreślił, wbrew temu co mówi koalicja, interes PO-PSL nie jest tożsamy z interesem państwowym. Dla sejmowej elegancji byłoby lepiej gdyby wniosek o wotum zaufania został złożony kilka dni wcześniej - powiedział Leszek Miller.
Były premier oświadczył, że SLD będzie współpracował ze wszystkimi siłami w Sejmie, które zamierzają wyjaśnić do końca aferę podsłuchową.