Grzegorz Nawacki, autor dziennikarskiego śledztwa, który jeszcze przed zatrzymaniem Marka F., wskazywał na wątek mafii węglowej nie wyklucza, że w aferze taśmowej istnieje wątek rosyjski. Puls Biznesu napisał, że afera wypłynęła, gdy państwo zajęło się nielegalnym handlem rosyjskim węglem. Marek F. to właściciel największej prywatnej firmy handlującej węglem.

Dziennikarz w rozmowie z radiem RDC podkreślił, że może tu chodzić zarówno o rosyjską mafię jak i tamtejsze służby. Rosjanie mogą być samymi inicjatorami akcji podsłuchowej lub jedynie korzystać z podsłuchów. Nawacki przypomina, że Łukasz N., menadżer z restauracji, w której podsłuchiwani byli politycy, wcześniej pracował w innymi miejscu, które postrzegane było jako "podsłuchiwane" przez Rosjan. Jego właścicielem była osoba związana z rosyjskimi firmami.

Tłumacząc wątek mafii węglowej, Nawacki wskazał, że straty państwa na jej działalności mogą być liczone w dziesiątkach milionów złotych - zarówno na oszustwach i wyłudzeniach VAT jak i sprzedawaniu dzięki sfałszowanej dokumentacji rosyjskiego węgla jako polskiego. Według dziennikarskiego śledztwa Pulsu Biznesu, celem ujawnionych taśm było usunięcie szefa MSW i szefów służb, zaangażowanych w walkę z mafią węglową. Doprowadziłoby to do zastopowania - przynajmniej na jakiś czas śledztw uderzających w mafię węglową.
Według Pulsu Biznesu, zatrzymany wczoraj biznesmen Marek F. dobrze się znał z Łukaszem N., zatrudniał go przez kilka miesięcy w jednej ze swoich spółek. Przed publikacją nagrań, służby zatrzymały 10 osób z firm związanych z Markiem F. w postępowaniu dotyczącym oszustw w handlu węglem.