Stany Zjednoczone wzywają Izrael i Palestyńczyków do zachowania rozsądku. Wszystko po tym, jak prowadzone przez Amerykanów negocjacje pokojowe na Bliskim Wschodzie stanęły pod znakiem zapytania. W ostatnich dniach Izrael i Palestyńczycy kilkakrotnie złamali dane sobie obietnice i zagroziły zerwaniem negocjacji.

Bliskowschodnie negocjacje pokojowe stanęły na krawędzi rozpadu, gdy Izrael odmówił uwolnienia czwartej i ostatniej grupy palestyńskich więźniów. Było to jednym z warunków rozpoczęcia rozmów pokojowych w lipcu ubiegłego roku. W odpowiedzi, władze Autonomii Palestyńskich zgłosiły chęć przystąpienia do 15 organizacji powiązanych z ONZ, przeciwko czemu zaprotestował Izrael. „To nasze prawo jako państwa palestyńskiego. Jesteśmy częścią ludzkości i jesteśmy z tego dumni” - mówił przedstawiciel Autonomii Palestyńskiej przy ONZ Rijad Mansur.

Amerykański Sekretarz Stanu John Kerry, który z powodu ostatniego zamieszania odwołał wizytę na Bliskim Wschodzie, wezwał obie strony do rozsądku i do uspokojenia się. Oświadczył, że Amerykanie są zirytowani decyzjami obu stron, które nie prowadzą do porozumienia. Rozmowy pokojowe mają zakończyć się 29 kwietnia, ale już pojawiły się spekulacje, czy ostateczny termin dany obu stronom nie zostanie przesunięty. Waszyngton ponownie ostrzegł Izrael i Palestyńczyków, że świat nie będzie w nieskończoność czekał na ich porozumienie. Eksperci twierdzą, że rozmowy nie doprowadzą do zawarcia pokoju między Izraelem a Palestyńczykami, bo obie strony zbyt wiele dzieli. Sprawami spornymi są m.in. izraelskie osadnictwo na terenach palestyńskich, status Jerozolimy jako przyszłej palestyńskiej stolicy oraz granice mającego powstać państwa.