Boeing linii Malaysia Airlines rozbił się w południowej części Oceanu Indyjskiego. Nikt nie przeżył katastrofy. Tragiczne informacje przekazał dziś premier Malezji. To jednak dopiero początek żmudnego procesu wydobywania z dna oceanu wraku maszyny i czarnych skrzynek, które pomogą wyjaśnić, co stało się na pokładzie.

Jeszcze tylko przez około dwa tygodnie czarne skrzynki Boeinga, który uległ katastrofie, będą emitowały sygnał ułatwiający ich lokalizację. To zapisane w nich informacje w największym stopniu mogą przyczynić się do wyjaśnienia tajemniczego zniknięcia lotu MH370.

W komentarzach mediów już teraz zaczyna przewijać się pytanie, czy władze Malezji we właściwy sposób prowadziły poszukiwania. Pomimo tego, że to właśnie malezyjskie radary wojskowe wychwyciły sygnał maszyny zmierzającej w zupełnie innym kierunku niż cel jej podróży, te informacje ujawniono dopiero po kilku dniach.

Przez pierwszy tydzień poszukiwania prowadzono w złym miejscu, bardzo odległym od tego, gdzie Boeing zakończył lot. Szczątki maszyny odnaleziono w odległości 2500 km od wybrzeży Australii.