Premier skrytykował lewicę i prawicę za awanturę wokół uchwały sejmowej w sprawie pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. Jego zdaniem, politycy wykorzystali tę sytuację do kolejnej pyskówki.

Szef rządu przyznał, że źle się czuł słuchając niektórych wystąpień na sali plenarnej, bo powinien być to moment, w którym panuje milczenie. Tusk zauważył, że nie mamy nadmiaru bohaterów niekontrowersyjnych i fakt iż pułkownik Kukliński dla niektórych posłów i czy ludzi w Polsce jest postacią kontrowersyjną, nie wyklucza możliwości godnego i w spokoju uczczenia jego pamięci.

Donald Tusk dodał, że patrząc na doświadczenia ukraińskie, nie zawsze w Polsce powinniśmy podnosić krzyk. Kiedy wielu ludzi w jednym momencie krzyczy przeciwko sobie, to bardzo łatwo takie rzeczy zamieniają się w różne nieszczęścia - zaznaczył Tusk. Dodał także, że zaciekłość z jaką niektórzy dziś występowali mając za miedzą krwawe zdarzenia była uderzająca.

Premier przyznał, że jego ocena postawy pułkownika Kuklińskiego, jest mniej więcej zgodna z tą przedstawioną w filmie "Jack Strong". Według premiera Kukliński podjął niezwykle ryzykowne działania i mając dobre intencje zapłacił wielką cenę. Uważam, że jego pamięć należy honorować - skwitował Tusk.

Dziś Sejm oddał cześć pułkownikowi Ryszardowi Kuklińskiemu. Po burzliwej dyskusji za jej przyjęciem uchwały w 10. rocznicę śmierci pułkownika zagłosowało 333 posłów, przeciw było 53 a 24 wstrzymało się od głosu.

Uchwałą Sejm po raz pierwszy wyraził najwyższe uznanie dla działań pułkownika, którego poświęcenie przysłużyło się obaleniu w Polsce komunizmu i utrzymaniu światowego pokoju zagrożonego ofensywnymi planami militarnymi Związku Radzieckiego.