Nie ma planu B dla Ukrainy - mówi wiceminister spraw zagranicznych Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Jak podkreśla, oferta unijna dla Kijowa leży cały czas na stole.

Decyzję o wstrzymaniu przez ukraińskie władze przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej wiceminister oceniła jako błędną, rozczarowującą i niedobrą, jeśli chodzi o strategiczną przyszłość tego kraju. Zaznaczyła jednak, że była to suwerenna decyzja suwerennego kraju.

Pełczyńska-Nałęcz dodała, że propozycja Unii wciąż jest aktualna. "Umowa stowarzyszeniowa jest najlepszą ofertą, jaką Bruksela ma dla Ukrainy, ale nie jest to jedyny wymiar stosunków unijno-ukraińskich" - mówiła.

Chodzi o dążenie do ruchu bezwizowego. Kilka dni temu Komisja Europejska podjęła decyzję, że będzie w tym kierunku zmierzać, jeśli chodzi o Mołdawię. Minister zaznaczyła, że ta sama ścieżka jest otwarta dla Ukrainy, niezależnie od tego, czy będzie czy też nie podpisana umowa stowarzyszeniowa.

Na szczycie w Wilnie zostaną parafowane umowy stowarzyszeniowe z Gruzją i Mołdawią. "Mamy nadzieję i jest to prawdopodobne, że w przyszłym roku zostaną one podpisane wraz z klauzulą tymczasowego stosowania, co oznacza, że znaczna część zapisów wejdzie w życie w roku 2014" - mówiła wiceminister.

W Wilnie ma dojść do spotkania ministrów spraw zagranicznych Polski i Białorusi. Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zastrzega jednak, że nie ma mowy o żadnym przełomie w dwustronnych relacjach.

"Ale równocześnie Białoruś jest naszym sąsiadem, jest krajem, z którym musimy prowadzić dialog w sprawach technicznych, w sprawach dotyczących granic, oświaty czy Polaków na Białorusi" - mówiła. Wiceminister spraw zagranicznych podkreśliła, że to spotkanie jest potrzebne dla podtrzymania technicznego dialogu.