"Rosja chciała wzmocnienia ochrony swojej ambasady w Warszawie przed "Marszem Niepodległości" 11 listopada. Otrzymała jednak zapewnienie, że nie dojdzie do żadnych incydentów" - powiedział podczas śniadania prasowego w redakcji "Rossijskiej Gaziety" Siergiej Ławrow. Szef rosyjskiej dyplomacji był pytany o bezpieczeństwo rosyjskich przedstawicielstw dyplomatycznych na świecie.

Siergiej Ławrow ocenił także jako "wystarczające" polskie przeprosiny w formie noty dyplomatycznej. "Doceniliśmy reakcję polskich władz. Zostały przekazane publiczne przeprosiny i skierowana odpowiednia nota. Wierzymy w zapewnienia, że ochrona naszego przedstawicielstwa zostanie wzmocniona"- mówił Ławrow.

Szef rosyjskiej dyplomacji powiedział też, że w przeddzień manifestacji strona rosyjska uprzedzała policję i inne służby o tym, że trasa marszu jest bardzo ryzykowna. "Prosiliśmy o wzmocnienia ochrony. Ale powiedziano nam, że wszystko będzie w porządku. No, ale jak wiecie, nic się nie okazało w porządku" - dodał.

Siergiej Ławrow mówił też, że oglądał relacje z tej manifestacji w mediach rosyjskich i zagranicznych. "Jeden z niemieckich policjantów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo misji dyplomatycznych w Berlinie powiedział, że gdyby niemiecka policja otrzymała wniosek o przeprowadzenie manifestacji tuż obok przedstawicielstwa ważnego państwa, to by na ten marsz nie zezwoliła. I wyznaczono by inną trasę marszu, taką, która by nie przebiegała obok ogrodzenia misji" - dodał.

Podczas "Marszu Niepodległości" 11 listopada chuligani próbowali wedrzeć się na teren rosyjskiej ambasady w Warszawie, wrzucali na jej teren race. Spalili też budkę ochrony.