"Popieram Hankę, nie idę na referendum". Takie hasło widnieje na znaczkach, które noszą warszawscy posłowie Platformy Obywatelskiej.

Szefowa stołecznej PO, Małgorzata Kidawa-Błońska zapewnia, że utożsamia się z tym hasłem. Ale dodaje, że wybory samorządowe odbędą się w przyszłym roku i wówczas będzie czas na ocenę działań władz Warszawy. Platforma do tej pory przypominała dokonania prezydent stolicy. Od niedzieli PiS prowadzi kampanię za odwołaniem Hanny Gronkieiwcz-Waltz w referendum.

Akcje promuje plakat nawiązujący stylistyką do godziny "W" - godziny wybuchu Powstania Warszawskiego. Politycy Prawa i Sprawiedliwości tłumaczą, że to nawiązanie nie jest przypadkowe - czas kampanii przed referendum zbiega się z wydarzeniami sprzed 69 lat, gdy w sierpniu i we wrześniu trwała walka o Warszawę.

Logo kampanii nie podoba się przedstawicielom Związku Powstańców Warszawskich. To niedobre skojarzenie - uważa Małgorzata Kidawa-Błońska. Posłanka dodaje, że porównanie referendum do powstańczej walki, jest wyjątkowo niesmaczne.

W jej ocenie, wykorzystywanie świętego dla Warszawy symbolu w politycznej walce, jest nie na miejscu. Mam o to żal do kolegów z PiS-u - mówiła dziennikarzom. Referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy odbędzie się 13 października. By było ono ważne, musi wziąć w nim udział prawie 400 tysięcy mieszkańców stolicy.