Biuro Ochrony Rządu zablokowało przed warszawiakami pomnik Polegli-Niepokonani podczas obchodów 69. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Rewidowano dzieci, harcerzy, powstańców i wieńce. Ochroniarze prezydenta przepędzili nawet poczet sztandarowy Narodowych Sił Zbrojnych - czytamy w "Naszym Dzienniku".

Gazeta twierdzi, że zdaniem warszawiaków, którzy przybyli na uroczystość, kontrola był przesadna. Pomnik odgradzały metalowe barierki, a wieńce odbierali zszokowanym mieszkańcom stolicy funkcjonariusze BOR-u. Dostęp do pomnika Polegli-Niepokonani zawsze był swobodny, można było złożyć kwiaty, zapalić znicze i spokojnie, w zadumie pomodlić się.

"Nasz Dziennik" dodaje, że złość warszawiaków potęgował fakt, że na wielkim, odgrodzonym przez BOR terenie przez prawie całą uroczystość stały setki pustych krzeseł, których nikomu nie pozwolono zająć. Cała sytuacja wyglądała na wyreżyserowaną - pisze gazeta. Gdy tylko pojawił się prezydent, nagle ni stąd, ni zowąd zaczęto wpuszczać przez bramki część osób, nie poddając ich już żadnej kontroli.