Wczoraj na antenie TVN24 Rokita żalił się, że "co zarobi, zabierają dla Kornatowskiego". "Nie mam bieżących środków na utrzymanie. Albo znajdę pracę poza systemem prawnym, albo będę musiał mieszkać poza Polską. Obawiam się, że za chwilę komornik przyjdzie zabrać mój komputer czy księgozbiór. Spodziewam się wszystkiego najgorszego" - mówił wczoraj.
Rokita twierdził, że komornik ma do wyegzekwowania od niego nawet 350 tys. zł. Żalił, że: "Nikt do tej pory nie zapłacił, żaden funkcjonariusz służby bezpieczeństwa, żaden prokurator. Pierwszą osobą, która zapłaci fizycznie pieniądze za zbrodnie stanu wojennego będzie Jan Rokita".
Po występie Rokity w TVN24 Marek Migalski zaproponował na Twitterze przeprowadzenie zbiórki dla polityka. Pomysł ten wzbudził spory entuzjazm wśród posłów, którzy deklarują pomoc.
Kornatowski wyjaśnił, że jedyne pieniądze, jakie chce wyegzekwować od Rokity to 100 tys. złotych na opłatę publikacji ogłoszenia zawierającego przeprosiny o treści ustalonej przed sądem.
Jan Rokita publicznie oskarżył Konrada Kornatowskiego o to, że tuszował komunistyczną zbrodnię: zabójstwo działacza opozycji Tadeusza Wądołowskiego przez milicjantów. W 2007 roku sąd okręgowy uznał, że Rokita ma za to przeprosić. Do dziś tego nie zrobił.