W Platformie Obywatelskiej trwa wojna podjazdowa. Grzegorz Schetyna po cichu rozmawia z Jarosławem Gowinem. Ale liczy, że w ostatniej chwili dogada się z Donaldem Tuskiem.W partii trwają mowy kto z kim się dogada, a kto kogo wystawi - pisze "Wprost".

Donald Tusk czuje się coraz bardziej osamotniony. I z każdej strony wypatruje ataku. Premier obawia się zwłaszcza takiego scenariusza, w którym Gowin i Schetyna połączyliby siły przeciw niemu.

Jak wynika z informacji "Wprost", Gowin i Schetyna w ostatnich tygodniach spotykali się kilka razy. Po co? - Wzajemne sondowanie. Jarek parę razy zawitał do pieczary (gabinet Schetyny – red.). Pytali się nawzajem, czy wystartują na szefa partii, ale żadne jednoznaczne deklaracje nie padły – mówi polityk PO. I Gowin, i Schetyna chcą mieć jak najdłużej otwartą furtkę. Schetyna zresztą po cichu liczy na to, że w ostatniej chwili sojusz zawrze, ale z Tuskiem. Jeśli tylko padnie poważna propozycja. Wtedy może w ogóle nie wystartować w wyborach na szefa PO.

Premier od kilkunastu dni sonduje w gronie współpracowników, czy wziąć Schetynę do rządu przy okazji rekonstrukcji. Gdzie? - Grzesiek pewnie wziąłby resort sportu. Ale obawia się, że Tusk go będzie chciał ubrać w ministerstwo transportu po Nowaku. A na taki układ, jeszcze z Rostowskim w randze wicepremiera, to nie pójdzie – twierdzi jeden ze współpracowników Schetyny.