Schetyna nie chciał odpowiedzieć na żadne pytanie dotyczące zmian potrzebnych Platformie, choć przyznał, że „jest pytanie, czy w środku kadencji, kiedy przychodzi kryzys, partia jest na tyle silna, żeby przejąć inicjatywę i otworzyć nowy etap”. - To nie jest kwestia tylko premiera, ale całości przywództwa. To oczywiście kwestia rządu, ale też całej Platformy Obywatelskiej. To jest wielkie wyzwanie, bo rzeczywiście kilka lokalnych rzeczy, referendów czy wyborów zdarzyło się niezręcznych – mówił.
Natomiast całą odpowiedzialność za funkcjonowanie rządu i ewentualne zmiany w nim Schetyna oddał Donaldowi Tuskowi, w wypowiedziach dystansując się wobec premiera. - Rekonstrukcję rządu premier zapowiedział na połowę roku, czyli pewnie na koniec lata i początek jesieni. To do niego będzie należała inicjatywa zmian w rządzie, (...) on ma na to stuprocentowy wpływ i trzeba mu tutaj tę inicjatywę zostawić – mówił Schetyna i na pytanie Moniki Olejnik o to, czy czuje się potrzebny w rządzie, odpowiedział negatywnie.
Prowadząca zapytała, co musiałoby się zmienić, żeby Schetyna mógł wejść do rządu. - Przede wszystkim wola i wizja premiera odnośnie tego rządu, sposobu jego przebudowy dzisiaj i tego, jak chce widzieć ten rząd do końca kadencji – stwierdził były wicepremier.