Śledczy sprawdzają, czy policjanci z gdańskiego CBŚ stworzyli grupę przestępczą, która zajmowała się ściąganiem haraczy - pisze "Rzeczpospolita". Gazeta nieoficjalnie dowiedziała się, że z tym śledztwem związek może mieć dymisja naczelnika Centralnego Biura Śledczego w Gdańsku, Przemysława Zycha.

Według informatora "Rzeczpospolitej", jeśli zeznania świadków potwierdzą się, będziemy mieć do czynienia z jednym z największych skandali w polskiej policji.



Śledztwo sięga początków CBŚ, kiedy czwórka oficerów biura zajęła się obstawianiem klubów i dyskotek w Trójmieście. Byli za to opłacani przez właścicieli lokali. Niedługo później funkcjonariusze CBŚ zaczęli tez ochraniać trójmiejskie agencje towarzyskie. Za konkretne pieniądze, które miały trafiać do oficerów z zarządu, gwarantowano tym klubom spokój - mówi informator gazety.

Policjanci CBŚ mieli się też zajmować ochroną trójmiejskich biznesmenów i za comiesięczne wypłaty gwarantować im nietykalność.