Na razie nie wiadomo, czy w mieszkaniu w Sanoku doszło do zabójstwa, czy samobójstwa. Prokurator rejonowy w Sanoku Izabela Jurkowska-Hanus powiedziała, że wyjaśni to śledztwo.

W jednym z sanockich mieszkań zginął wczoraj 32-letni Andrzej B., podejrzany o zabójstwo, dokonane dzień wcześniej we wsi Międzybrodzie, oraz 17-letnia dziewczyna. Prokurator Jurkowska-Hanus podkreśliła, że policja, która otoczyła mieszkanie, chciała uniknąć użycia siły.

Policjanci przez wiele godzin bezskutecznie próbowali nawiązać kontakt z mężczyzną i dziewczyną, chcąc ochronić nastolatkę. Nie było jednak odzewu i w nocy weszli do mieszkania siłą. Znaleźli ciała Andrzeja B. i dziewczyny, którzy zginęli od strzałów w głowę. Znaleziono też zastrzelonego psa. Prokurator odmówiła podania bliższych szczegółów, nie powiedziała też, ile sztuk broni znaleziono w mieszkaniu. Śledztwo ma wyjaśnić, czy doszło do zabójstwa, czy samobójstwa, a także, czy dziewczyna przebywała w mieszkaniu dobrowolnie.

Prokurator Jurkowska-Hanus powiedziała, że dokładny czas śmierci obojga nie jest znany. Będzie go można określić dopiero po sekcji zwłok. Odpowie ona też na pytanie, czy ofiary były pod wpływem narkotyków. Nie wiadomo jednak, kiedy rozpocznie się sekcja, gdyż, jak powiedziała prokurator, prokuratura w Sanoku nie dysponuje wykwalifikowanym biegłym.

Śledztwo w tej sprawie przejęła Prokuratura Okręgowa w Krośnie. Zastępca prokuratora okręgowego Wiesława Wasak powiedziała, że prokuratura nie ma zastrzeżeń do wczorajszej akcji policji. W mieszkaniu, w którym doszło do tragedii, trwają czynności policji i prokuratury. Andrzej B. był wcześniej karany za różne przestępstwa i nielegalnie posiadał broń.

Rzecznik Komendanta Głównego Policji, inspektor Mariusz Sokołowski powiedział, że priorytetem funkcjonariuszy było zapewnienie maksimum bezpieczeństwa okolicznym mieszkańcom. Policyjni specjaliści cały czas liczyli na to, że Andrzej B. odda się dobrowolnie w ich ręce. Sokołowski tłumaczył, że działanie policji w takiej sytuacji to równanie z wieloma niewiadomymi. Jego zdaniem, eksperci mogą się zastanawiać bez żadnych skutków, a funkcjonariusze muszą działać. Rzecznik dodał, że w Sanoku byli najlepsi antyterroryści i negocjatorzy.

Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uważa natomiast, że podczas policyjnej akcji zabrakło męskiej decyzji. Zdaniem przywódcy Solidarnej Polski, policja dopuściła się zaniechania. Mogła bowiem użyć broni palnej wobec Andrzeja B., bo stwarzał on zagrożenie dla otoczenia. W opinii szefa Solidarnej Polski, zabrakło w tej sprawie także "zielonego światła" od premiera, który w tym czasie był na urlopie. W opinii Ziobry, zupełnie inaczej w takich przypadkach działa na przykład prezydent Stanów Zjednoczonych.

Zdaniem eksperta od spraw terroryzmu Andrzeja Mroczka z Collegium Civitas, trudno mówić o błędach policji, gdyż wiele szczegółów sprawy nie jest znanych. W opinii eksperta, policjanci zdecydowali się na zatrzymanie mężczyzny w mieszkaniu na podstawie posiadanych informacji. Mroczek przypuszcza, że policja nie była pewna, że Andrzej B. jest tak niebezpieczny, bo wtedy próbowałaby go zatrzymać podczas zasadzki. Zdaniem eksperta, błędem mógł być przyjazd policjantów bezpośrednio przed blok, w którym mieszkał podejrzany.

Psycholog Łukasz Jochemczyk z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że policja miała małe szanse na uratowanie 17-latki. Jego zdaniem, dziewczyna zrezygnowała z możliwości opuszczenia otoczonego mieszkania i nie chciała, by jej pomóc. Doktor Jochemczyk podkreślił, że aby pomóc jakiejś osobie, ona sama musi zdecydować się taką pomoc przyjąć.