- Gdyby monitorowano, co dzieje się z absolwentami studiów budowy materiałów wybuchowych, nie trzeba byłoby tropić Brunona K. w internecie. On studiował na tym kierunku. Już wtedy eksperymentował z niewielkimi ładunkami na konstrukcjach warszawskich mostów - powiedział gazecie.pl jeden z absolwentów.

Podczas wtorkowej konferencji prokuratura ujawniła, że dysponuje pochodzącymi jeszcze z 2000 roku nagraniami autorstwa krakowianina, dokumentującymi wybuchy skonstruowanych przez niego ładunków. Ale nasi rozmówcy mówią, że eksperymentował tak już w czasie studiów na warszawskiej politechnice. - Na przykład na konstrukcjach warszawskich mostów, sam o tym mówił, wspominali też o tym świadkowie. Chodziło o niewielkie ładunki, robił nimi małe dziurki. Tu nie było mowy o jakimś niszczeniu tych konstrukcji - powiedział rozmówca gazety.pl. Ale Brunon K. robił wtedy też ładunki kumulacyjne o dużej sile. Odpalał je w polu i lubił się chwalić swoimi osiągnięciami.

- On przyszedł na studia ze sporą wiedzą, na tym kierunku ją oszlifował, zdobył podstawy teoretyczne - ocenił absolwent kierunku. - Bo samo skonstruowanie ładunku jeszcze nie wróży sukcesu, w internecie dziś jest mnóstwo takich porad, nie trzeba być do tego specjalistą. Kluczem jest umiejętność skonstruowania zapalnika, posłużenia się do tego materiałami inicjującymi, tak by nie zrobić sobie krzywdy. A jest to bardzo trudne. On taką wiedzę posiadł, w laboratorium na studiach wykonywano materiały inicjujące - dodał