ABW przedstawia kolejne fakty dotyczące Brunona K, oskarżonego o planowanie zamachu na władze państwowe. Jak powiedzieli przedstawiciele tej służby na posiedzeniu poselskiej komisji ds. służb specjalnych, terrorysta planował zabicie jeszcze dwóch znanych osób: Hanny Gronkiewicz-Waltz i Moniki Olejnik.

Jak informuje "Gazeta Wyborcza" , informacje o tym potwierdza kilku osób, które brały udział w nadzwyczajnym posiedzeniu speckomisji. Posiedzenie odbyło się w ubiegły czwartek.

- Jednym z wariantów rozważanych przez Brunona K. był jednoczesny atak na Sejm i te dwie znane osoby. Wzmocniłoby to efekt chaosu w kraju, do którego chciał doprowadzić.

W innym planie przewidywał przeprowadzić te akcje w różnym czasie - mówi źródło "Gazety".

Brunon K. przygotowywał zamach na Sejm

45-letni pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie Brunon K. został zatrzymany 9 listopada; postawiono mu zarzut przygotowywania zamachu bombowego w budynku Sejmu na konstytucyjne organy RP (m.in. na prezydenta, premiera i rząd). Według prokuratury zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu 4 tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu. Grozi mu za to kara do 5 lat pozbawienia wolności.

Według ustaleń prokuratury, podejrzany nie należał do żadnego ugrupowania ani partii politycznej, nie jest związany z żadną organizacją polityczną. Powodowały nim motywy nacjonalistyczne, ksenofobiczne i antysemickie.

Mężczyzna przyznał się do części zarzutów

W śledztwie Brunon K. przyznał się do prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował, oraz przeprowadzenia próbnych detonacji. Nie przyznał się do przygotowywania zamachu; podał, że działał pod wpływem inspiracji innej osoby. Prokuratura ma zamiar przesłuchać tę osobę, wyjaśnienia Brunona K. w tym względzie traktuje jednak jako obraną przez niego linię obrony.

W śledztwie zarzuty nielegalnego posiadania broni i handlu bronią przedstawiono 42-letniemu Maciejowi O., a zarzut nielegalnego posiadania broni 25-letniemu Arturowi K. W śledztwie przesłuchano też cztery inne osoby, które uczestniczyły w organizowanych przez Brunona K. szkoleniach na temat materiałów wybuchowych. Według ustaleń PAP, chodzi o funkcjonariuszy ABW, którzy pod przykryciem współpracowali z Brunonem K. Maciej O. i Artur K. nie byli uczestnikami tych szkoleń.

W trakcie przeszukań w kilkudziesięciu miejscach w kraju odnaleziono m.in. materiały wybuchowe, zapalniki, piloty do zdalnego inicjowania wybuchu, kilkanaście sztuk broni palnej i amunicję, kamizelki kuloodporne, hełmy, stroje maskujące, sfałszowane tablice rejestracyjne oraz książki o tematyce pirotechnicznej. Większość materiałów wybuchowych została dopiero zamówiona i Brunon K. jeszcze nimi nie dysponował.
ABW interesowała się Brunonem K. od końca 2011 r.



Ustaliła, że Brunon K. wykonuje bomby i potrafi je odpalać zdalnie oraz dokonuje rozpoznania Sejmu. Nakręcił też filmy z próbnych detonacji materiałów wybuchowych.

Od Breivika do Brunona K.

Jak powiedział w ub. tygodniu premier Donald Tusk, na ślad zatrzymanego naprowadziła prowadzona przez ABW szczegółowa analiza kontaktów Andersa Breivika, który w ub. roku w Norwegii zamordował 77 osób, a wcześniej - jak informowała ABW - kupił w Polsce kilkaset gramów substancji do produkcji ładunków wybuchowych.

Pełna izolacja i ochrona więźnia

Brunon K. przebywa w areszcie przy ul. Montelupich w Krakowie. Został tam umieszczony w odpowiednio przystosowanej celi i był objęty rejestrowanym monitoringiem wizyjnym. W momencie umieszczenia go w areszcie został zakwalifikowany do kategorii "osadzonych stwarzających poważne zagrożenie społeczne albo poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa aresztu śledczego". Na wniosek prokuratury został objęty w areszcie szczególną ochroną, służącą zapewnieniu mu bezpieczeństwa.

Jak poinformował PAP rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Krakowie kpt. Tomasz Wacławek, Brunon K. może korzystać z prasy i radia, złożył także wniosek i otrzymał zgodę na posiadanie telewizora. Nie zrealizował jednak tego wniosku. W momencie instalowania telewizora ważną kwestią będzie to, czy odbiornik posiada telegazetę, ponieważ w przeszłości zdarzały się przypadki przekazywania w ten sposób informacji osadzonym. Odbiornik z telegazetą może zostać pozbawiony pilota - dowiedziała się PAP w areszcie.