Stojący w argentyńskim porcie jacht "Gemini 3", na którym Roman Paszke odbywał rejs dookoła świata, został zarekwirowany. Zdaniem kapitana szanse jego odzyskania są niewielkie, a roszczenia do zapłaty za akcję ratunkową, której nie było, są bezpodstawne.

Na początku stycznia żeglarz musiał przerwać samotną podróż z powodu awarii katamarana. 8 stycznia jednostka została wyciągnięta z wody przy nabrzeżu portu Rio Gallegos, a gdańszczanin wrócił do kraju.

Czteroosobowy Zespół Brzegowy Rejsu, który przybył z Polski, wykonał wszystkie niezbędne naprawy i "Gemini 3" był gotowy do powrotu do Europy. Tuż przed wypłynięciem jedna z firm argentyńskich zażądała ponad 300 tys. dolarów za rzekome uczestnictwo w "asyście ratowniczej".

"Jest to roszczenie bezpodstawne. Przez wiele godzin walczyłem o ocalenie jachtu, gdy trzy komory lewego pływaka nabrały wody. Awarię opanowałem we własnym zakresie, natomiast drogą mailową uzgodniłem kwotę ok. 15 tys. dolarów za wprowadzenie +Gemini 3+ do portu na rzece Rio Gallegos w asyście holownika, zgodnie z przyjętą praktyką morską" - powiedział PAP Paszke.

Kapitan podkreślił, że po wykonaniu napraw armator jachtu uiścił wszelkie koszty związane z pobytem jednostki w porcie, w tym opłatę za holowanie, łącznie ok. 50 tys. dolarów. Zgodnie z lokalnymi procedurami "Gemini 3" uzyskał ze strony inspektorów argentyńskich pozwolenie na wznowienie żeglugi.

Jednakże tuż przed wypłynięciem jachtu z czteroosobową polską załogą, jedna z firm argentyńskich zażądała dodatkowo ponad 300 tys. dolarów za "asystę ratowniczą".

Roman Paszke 14 grudnia rozpoczął wokółziemski rejs z Wysp Kanaryjskich

"Zdaniem przedstawicieli władz portowych Rio Gallegos oraz niezależnych ekspertów w dziedzinie międzynarodowego prawa morskiego, przedstawione wymagania mogą być formą wymuszania haraczu od zagranicznych statków, co - według lokalnych informatorów - zdarza się w tych okolicach bardzo często" - przyznał Paszke.

Zaznaczył, że od strony prawnej problem jest wyjątkowo trudny do rozwiązania, gdyż Argentyna nie ma podpisanej żadnej konwencji morskiej.

"Decyzją lokalnych władz Gemini 3 ma zakaz opuszczenia portu, a polska załoga - korzystania z jachtu, którego chyba nie zdoła się odzyskać. Uważam, że jest to grabież, bezpodstawny zabór mienia" - powiedział kapitan. Dodał, że katamaran o powierzchni 400 m kwadratowych (długość 27,43 m, szerokość 14 m, wysokość masztu 33 m), wartości półtora miliona euro, jest ubezpieczony w rosyjskiej firmie Jakor.

Roman Paszke 14 grudnia rozpoczął wokółziemski rejs z Wysp Kanaryjskich. Płynął trudniejszą trasą pod wiatr (kurs z Europy najpierw na Horn), którą pokonało dotychczas tylko sześciu żeglarzy, natomiast z wiatrem (kurs na RPA) blisko 200. W chwili awarii "Gemini 3" znajdował się w odległości ok. 300 mil morskich od przylądka Horn.

W niedzielę uratowany został na Morzu Czerwonym przez saudyjskie służby polski kitesurfer, gdańszczanin Jan Lisewski. Jak poinformował PAP konsul RP w Rijadzie Igor Kaczmarczyk, w tym przypadku nie było dotychczas żadnych rozmów na temat kosztów dwudniowej, zakrojonej na szeroką skalę operacji, z udziałem m.in. 16 łodzi i statków oraz dwóch helikopterów.