Chcemy, by wszyscy pamiętali tu w Afganistanie i w naszej ojczyźnie, że nasi żołnierze nieśli "nie wojnę, ale pokój i pomoc, dlatego ta śmierć boli nas jeszcze bardziej" - powiedział premier Donald Tusk w bazie Ghazni podczas uroczystości pożegnania ciał pięciu polskich żołnierzy.

Podczas uroczystości Tusk powiedział, że przedstawiciele rządu mieli zamiar przyjechać tu, by w imieniu Rady Ministrów i przede wszystkim w imieniu rodaków, złożyć żołnierzom służącym w Afganistanie, świąteczne życzenia.

"Okrutna wojna sprawiła, że przyjechaliśmy dziś do Was w imieniu całej Polski złożyć wyrazy bólu i żalu, najszczersze kondolencje dla Was wszystkich, a także stąd z afgańskiej ziemi, dla rodzin pięciu poległych bohaterów" - powiedział szef rządu.

Smutne święta w Ghazni

"Zdaję sobie sprawę jak smutne to będą święta tu w Ghazni, ale także w naszej ojczyźnie. Już tu na miejscu odebrałem także kondolencje i wyrazy współczucia i uznania dla poległych i także dla Was wszystkich od naszych sojuszników, przyjaciół - dowódców amerykańskich i afgańskich. Ale nawet najwyższe uznanie dla bohaterstwa i poświęcenia pięciu poległych polskich żołnierzy nie zastąpi ich znajomym i ich rodzinom" - powiedział premier.

Jak zaznaczył, ból jest tym większy, że "ten największy dramat w historii polskich misji nastąpił tuż przed świętami, które zawsze są dla Polaków znakiem nadziei". Tym boleśniejsza jest ich śmierć - mówił Tusk - chociaż wszyscy wiemy, że każda wojna zbiera okrutne żniwo. "Łączymy się wszyscy w bólu z rodzinami poległych, wierząc głęboko, że ich śmierć, choć żadna śmierć według nas żywych nie ma sensu, przyniesie ulgę, tym którzy tu na tej ziemi chcą żyć w pokoju" - powiedział Tusk

"Chcemy, żeby wszyscy pamiętali tu w Afganistanie i w naszej ojczyźnie, że tych pięciu Waszych, odważnych kolegów niosło nie wojnę, ale pokój i pomoc, dlatego ta śmierć boli nas jeszcze bardziej" - podkreślił premier. Jak dodał, "wszyscy chcemy świata bez wojen i bez ofiar i szczególnie w przededniu wigilii Bożego Narodzenia chcielibyśmy wierzyć w świat, który nie będzie potrzebował tragicznych bohaterów".

Cześć ich pamięci

Tusk zapewnił, że "dzisiaj w skupieniu będziemy myśleć o tych, którzy jeszcze musieli odejść z nadzieją, że nikt więcej z polskich żołnierzy ich śladem tu w Afganistanie nie podąży". "Będziemy zawsze o nich pamiętać, tak jak będziemy pamiętać o ich rodzinach. Cześć ich pamięci" - powiedział premier.

W uroczystości wziął udział także minister obrony Tomasz Siemoniak. Pięciu poległych żegnały także setki polskich żołnierzy oraz współpracujący z nimi Amerykanie i afgańskie pododdziały szkolące się razem z Polakami w Ghazni.

"W dniu wczorajszym dla moich pięciu polskich orłów, naszych kolegów zabrakło żołnierskiego szczęścia. Rebelianci z zimną krwią zaplanowali i zrealizowali zasadzkę, w wyniku której naszych pięciu kolegów odeszło przedwcześnie na wieczną wartę. Jednak ich śmierć nie może w żaden sposób spowodować, że będziemy inaczej realizowali swoje zadania niż dotychczas" - powiedział podczas ceremonii dowódca 10. zmiany polskiego kontyngentu w Afganistanie gen. bryg. Piotr Błazeusz.

Wyraził nadzieję, że ta śmierć wzmocni polskich żołnierzy i spowoduje, że będą oni dalej kontynuować zadania, które stoją przed nimi w Afganistanie.

"Mogę was tylko zapewnić, że będziemy ścigać z całą naszą siłą tych, którzy spowodowali, że nasi żołnierze wracają wcześniej z misji. Dołożymy wszelkich starać, aby ująć i ukarać sprawców. Jest to dla mnie priorytetem" - oświadczył Błazeusz.

Poległych żołnierzy wspominał ciepło także dowódca PRT - zespołu, w którym pracowali polscy żołnierze - major Paweł Chabielski. Jak podkreślił, byli oni zawsze bardzo oddani służbie.

Po zakończeniu ceremonii pożegnalnej trumny z ciałami poległych żołnierzy zostały przeniesione do amerykańskich śmigłowców, które wykonały nad bazą pożegnalne okrążenie. Towarzyszyły im dwa polskie śmigłowce Mi-17.

Po przetransportowaniu trumien do bazy Bagram, w czwartek odbyła się ceremonia z udziałem dowództwa ISAF, a także premiera Donalda Tuska. Następnie trumny przewiezione zostaną do bazy wojsk amerykańskich w Ramstein w Niemczech i w piątek po południu mają zostać powitane na lotnisku w Warszawie.

Pięciu polskich żołnierzy zginęło w środę podczas ataku, do którego doszło, gdy wracali z miejscowości Razaak. Wybuch pod ich transporterem nastąpił, gdy patrol zbliżał się do drogi Highway 1 - głównej drogi łączącej Kabul z Kandaharem.

Celem ataku był polski konwój

Do zamachu przyznali się afgańscy talibowie w wiadomości SMS wysłanej do agencji AFP przez ich rzecznika, Zabihullaha Mudżahida. Twierdzili, że celem ataku był polski konwój. Zweryfikowanie tej wiadomości nie jest możliwe, a talibowie przypisują sobie niekiedy zamachy, których nie przeprowadzili.

Środowy zamach to największa tragedia w historii polskich misji za granicą. Żołnierze służyli w 20. Bartoszyckiej Brygadzie Zmechanizowanej. Od 2007 r., gdy Polska zaangażowała się w operację ISAF, w Afganistanie poległo lub zmarło w wyniku odniesionych w tym kraju ran 35 polskich żołnierzy i cywilny ratownik medyczny.

Musimy znaleźć i osądzić sprawców zamachu

Szef MON Tomasz Siemoniak podkreślił w czwartek w Ghazni, że Polska udzieli wszelkiego wsparcia, żeby znaleźć i osądzić sprawców środowego zamachu w Afganistanie, w którym zginęło pięciu polskich żołnierzy.