Szefem klubu parlamentarnego PSL w nowej kadencji został dotychczasowy wiceminister skarbu Jan Bury. Politycy Stronnictwa w piątek potwierdzili też kandydaturę Eugeniusza Grzeszczaka na wicemarszałka Sejmu.

Szefem klubu parlamentarnego PSL w nowej kadencji został dotychczasowy wiceminister skarbu Jan Bury. Politycy Stronnictwa w piątek potwierdzili też kandydaturę Eugeniusza Grzeszczaka na wicemarszałka Sejmu.

Bury był jedynym zgłoszonym kandydatem na funkcję szefa klubu. W tajnym głosowaniu poparło go 27 osób; dwie były przeciwne. Z kolei za wskazaniem Grzeszczaka na kandydata na wicemarszałka Sejmu opowiedziało się 26 parlamentarzystów; dwóch było przeciw; jeden wstrzymał się od głosu.

"Mieliśmy bardzo ciekawe wybory. To się w PSL bardzo rzadko zdarza, my jesteśmy partią demokratyczną - zawsze mamy dwóch, trzech kandydatów, a dzisiaj było jednomyślnie. Na szefa klubu była tylko jedna kandydatura" - mówił dziennikarzom po posiedzeniu klubu Bury.

Jego zastępcami zostali Jan Łopata, Zbigniew Włodkowski i Mieczysław Łuczak, a sekretarzem klubu Stronnictwa - Zbigniew Sosnowski. Do prezydium klubu weszła też senator Andżelika Możdżanowska. Wybór Burego rekomendował szef PSL Waldemar Pawlak.

"Jan Bury jest człowiekiem dynamicznym, ma doświadczenie parlamentarne, ma doświadczenie rządowe, a więc jest duża szansa na to, że ten klub będzie sprawnie funkcjonował. Mało tego, klub będzie miał też swoje zdanie w ramach uzgodnień koalicyjnych" - powiedział PAP poseł Stronnictwa Eugeniusz Kłopotek.

Bury, jeszcze przed wyborem, pytany przez PAP, kto go zastąpi w resorcie skarbu (jest jego wiceszefem) powiedział, że dyskusje na ten temat są jeszcze przed koalicją.

"Na razie jesteśmy na etapie rozmów, dyskusji. Po 8 listopada przyjdzie czas na rozmowy, kto (może zająć to stanowisko - PAP), jeśli będzie koalicja, która będzie potwierdzeniem ostatnich czterech lat" - oświadczył poseł.

Na późniejszej konferencji prasowej zapewniał, że PSL nie będzie się wpisywało w "bójkę o krzyż". "Uważamy, że to jest niepotrzebna Polsce wojna. My chcemy być partią, która konkretnie pracuje dla państwa" - oświadczył. Usunięcia krzyża z sali obrad Sejmu domaga się Ruch Palikota.

Poinformował, że Stronnictwo w najbliższych dniach zaprezentuje projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty. Ma on dotyczyć kwestii finansowania przedszkoli z pieniędzy państwa. "Chcemy, by po wyborach partie miały szanse określić się, jaki jest ich prawdziwy stosunek do funkcjonowania przedszkoli" - stwierdził.

Dotychczasowy szef klubu PSL Stanisław Żelichowski mówił, że funkcja przewodniczącego klubu ma "wiele blasków", ale też i złych stron. "To jest coś w rodzaju bycia saperem, który poruszał się po polu minowym, rozbroił ileś tam min, jak zszedł z pola, to cieszy się, że nie wyleciał w powietrze, tak że to jest naprawdę radość, a nie smutek" - mówił.

Prezes PSL Waldemar Pawlak dodał, że teraz Żelichowski, jako skarbnik ugrupowania, będzie miał do rozbrojenia inną minę, którą jest dług Stronnictwa w stosunku do skarbu państwa.

Bury jest z wykształcenia prawnikiem - skończył studia na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Rzeszowie. Posłem jest już szósty raz - w ławach sejmowych, z przerwą na jedną kadencję, zasiada od 1991 roku.

Od czasu szkoły średniej związany z ruchem ludowym, członek Związku Młodzieży Wiejskiej "Wici". Od 1996 r. jest prezesem PSL na Podkarpaciu.

W latach 1998-2001, gdy nie zasiadał w Sejmie, był radnym Sejmiku Województwa Podkarpackiego.

W latach 2002-2003 był sekretarzem Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL, a od 2005 r. wiceprezesem NKW PSL. Od wyborów 2007 roku był sekretarzem stanu w ministerstwie Skarbu Państwa.

W kampanii wyborczej Janusz Palikot zarzucał Buremu, że w marcu 2011 roku brał udział w "wielkiej popijawie" w Kazimierzu z członkami zarządu spółki skarbu państwa - Elektrowni Kozienice. Na dowód prezentował zdjęcia z tego spotkania z udziałem polityka PSL. "Chlanie w hotelu za publiczne pieniądze" zarzucił mu też Marek Suski z PiS. Bury odpowiedział kierując przeciwko niemu wniosek do sejmowej komisji etyki.

O Burym stało się też głośno, gdy w związku z zarzutami CBA o łamanie ustawy antykorupcyjnej został w tym roku ukarany naganą przez premiera Donalda Tuska. Polityk PSL wyjaśniał, że kupił za kilkaset złotych udziały w spółce, a kiedy zdał sobie sprawę, że wszedł w kolizję z prawem, natychmiast je sprzedał. CBA sprawdzało, czy Bury nie złamał ustawy antykorupcyjnej, której przepisy zakazują sekretarzom stanu posiadania więcej niż 10 proc. udziałów w spółkach.