Decyzja rządu by zmniejszyć zasiłki pogrzebowe uruchomiła nowy biznes. Coraz więcej firm pogrzebowych oferuje klientom kredyty na pokrycie kosztów pochówku, bo 4 tys. zł z ZUS to za mało - pisze dziennik Metro.

Dziennik, powołując się na wyliczenia ogólnopolskiej sieci usług pogrzebowych Mementis, twierdzi, że w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców koszt pogrzebu waha się od 4,5 tys. zł do 7,5 tys. zł, bez miejsca na cmentarzu i opłat kościelnych. Te mogą kosztować drugie tyle.

Kredyt pogrzebowy nie różni się od bankowego. W zależności od zdolności kredytowej (zarobki kredytobiorcy mogą pochodzić z umowy o pracę, umowy cywilnoprawnej, albo np. emerytury) wynosi od kilkuset do nawet 30 tys. zł. Jest rozłożony na raty, które spłacać można zwykle do trzech lat, oprocentowany na 12-13 proc. Tyle że, aby go dostać, nie trzeba chodzić do banku - pisze Metro.

Kredyty pogrzebowe to na razie nowość na rynku i klienci podchodzą do tej oferty nieufnie. Również banki, obawiając się o swój wizerunek, niechętnie przyłączają się do takiej współpracy.

Lepiej niż kredyty sprzedają się ubezpieczenia pogrzebowe, które zabezpieczają koszty pochówku nt do 30 tys. zł. Według badań na tysiącu osób przeprowadzonych przez firmę Mementis, środki na własny pochówek zabezpieczyło 15 proc. osób. Trzy czwarte zdecydowało się właśnie na ubezpieczenie. Najchętniej wykupują je osoby między 30 a 50 rokiem życia.