Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak poinformował w piątek, że zwrócił się do szefa Państwowej Komisji Wyborczej w sprawie finansowania kampanii wyborczej PO w Wałbrzychu. PO z kolei zarzuciła PiS "absolutny cynizm i hipokryzję".





Błaszczak zapytał PKW m.in., jakie działania zamierza podjąć w celu sprawdzenia prawidłowości wpłacanych przez osoby fizyczne środków finansowych na konto PO, w związku z informacjami o kupowaniu głosów wyborczych podczas ostatnio prowadzonej kampanii wyborczej w Wałbrzychu.

Kilka dni temu Piotr Kruczkowski, b. prezydent Wałbrzycha, zawiesił członkostwo w PO. To efekt postępowania świdnickiej prokuratury, do której wpłynęły dwa zawiadomienia od b. prezesa i b. wiceprezesa dwóch różnych spółek miejskich. Zarzucają oni Kruczkowskiemu, że domagał się pieniędzy. Wałbrzyska struktura PO została rozwiązana.

"Ryba psuje się od głowy" - oświadczył w piątek na konferencji prasowej rzecznik PiS Adam Hofman. Według niego, sytuacja w Wałbrzychu to efekt sygnału, jaki kierownictwo PO wysłało do swoich działaczy: "hulaj dusza, piekła nie ma". Jego zdaniem, sprawie Wałbrzycha nie poświęca się tyle czasu w mediach, na ile ona zasługuje, a kierownictwo PO w ogóle nie wyciągnęło z niej wniosków.

"Co prawda rozwiązuje się strukturę, ale przecież ludzie odpowiedzialni za region, za partię, nie ponoszą żadnych konsekwencji" - podkreślił Hofman.

PiS przedstawiło też krótki filmik odnoszący się do sytuacji w Wałbrzychu, nawiązujący do elementów grafiki czołówki słynnego filmu "Ojciec chrzestny".

Z kolei zdaniem rzecznika klubu PO Pawła Olszewskiego, konferencja PiS, to dowód na to, że ta partia nie umie funkcjonować w sposób merytoryczny i dlatego "przypuszcza bezpardonowy atak". Jak podkreślił, działanie PiS, to "absolutny cynizm i hipokryzja".

"Mam pytanie do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, co zrobił z panią Bożeną A., która w zeszłych wyborach samorządowych z list PiS kandydowała do rady gminy Jedwabno, kupowała głosy, przyznała się i została skazana prawomocnym wyrokiem sądu. Dziwnym trafem nie słychać, żeby PiS podejmowało działania wobec własnych działaczy" - mówił Olszewski.

"Mam nadzieję, że prezes Kaczyński nie tylko w szyldzie będzie miał Prawo i Sprawiedliwość, ale również w stosunku do swoich członków, będzie wyciągał konsekwencje" - mówił Olszewski.

Koordynator kampanii wyborczej PO Jacek Protasiewicz powiedział z kolei, że na liście kandydatów PiS w wyborach samorządowych do powiatu wałbrzyskiego było nazwisko Romualda Krzeszewskiego - osoby, która jest podejrzana o wyprowadzenie ze spółki MPK ponad 60 tysięcy złotych. "Proceder został wykryty przez nowego prezesa MPK, 15 lipca w piątek (sprawa) została zgłoszona do prokuratury, w poniedziałek rano pani poseł PiS Anna Zalewska dzwoniła do prezesa MPK w sprawie Krzeszewskiego" - zaznaczył.

"Chcemy się spytać pani poseł, co pani chciała osiągnąć, dzwoniąc do osoby, która odkryła przestępstwo. Co panią łączy z Krzeszewskim, oprócz wspólnego szyldu wyborczego" - pytał Protasiewicz.

"Wiceprezesem MPK nadzorującym marketing, również działalność Krzeszewskiego był Dariusz Kołdon, działacz PiS, wiceprezydentem Wałbrzycha odpowiedzialnym za nadzór nad spółkami komunalnymi, w tym MPK był Mariusz Bartolik, działacz PiS. Moje pytanie do PiS, czy panowie Bartolik i Kołdon nadal są członkami PiS i czy Prawo i Sprawiedliwość wykona jakiekolwiek działania dyscyplinujące wobec nich" - pytał Protasiewicz.

Hofman pytany o zarzuty PO ws. Krzeszewskiego odpowiedział: "pewnie byłoby to zabawne, gdyby nie to, że po raz kolejny PO zamiast naprawdę rozliczyć się z kolejnej afery, próbuje podnieść kamień i rzucić w niewinnych". "Ten pan nie jest członkiem PiS" - podkreślił Hofman.

Rzecznik klubu PiS powiedział też, że obiekcje Protasiewicza wywołały u niego "wesołość". "Próbuje on przerzucić winę na drugą stronę" - mówił.

Podkreślił też, że Bożena A. nie jest członkiem PiS. "Nigdy nie była, nie jest i nie będzie. Jeśli za swoje umiejętności PO chce ją zapisać do partii, jest wolna. To widocznie są standardy tego ugrupowania" - zaznaczył.

Hofmann zapowiedział również, że jeszcze w piątek Bartolik złoży sprostowanie i uda się do sądu. "Nie miał nic wspólnego z tą sprawą. Nie podlegała zakresowi jego kompetencji" - dodał.