W niedzielę w Wałbrzychu odbędą się przedterminowe wybory prezydenckie. Jeśli żaden z kandydatów nie otrzyma ponad połowy ważnie oddanych głosów, II tura odbędzie się za dwa tygodnie. W 70 lokalach wyborczych głosowanie potrwa od godz. 8 do 22.

Pod koniec kwietnia Sąd Okręgowy w Świdnicy zdecydował, że trzeba powtórzyć wybory, bowiem w trakcie poprzednich dochodziło do korupcji wyborczej, czyli kupowania głosów za drobne kwoty, piwo czy worek ziemniaków.

"Myślę, że pierwsze, wstępne wyniki powinny być znane bardzo szybko. Tym razem bowiem będziemy mieli do czynienia tylko z wyborami prezydenckimi i to w jednym mieście" - powiedział PAP komisarz wyborczy w Wałbrzychu, sędzia Maciej Ejsmont.

O fotel prezydenta ubiegają się: dwaj kandydaci niezależni (obaj są lekarzami) - Mirosław Lubiński, popierany przez SLD i Roman Szełemej, pełniący obowiązki prezydenta miasta, popierany przez PO; architekt Patryk Wild ze Stowarzyszenia Obywatelski Dolny Śląsk popierany przez prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza oraz ekonomista i pracownik naukowy Kamil Zieliński, wystawiony przez PiS.

W rozmowie z PAP kandydaci przyznali, że obawiają się niskiej frekwencji. "Obawiam się, że ludzie są zmęczeni tymi wszystkimi aferami. A do tego mamy sezon urlopowy. Pewnie nikt nie zrezygnował z wakacji z powodu wyborów" - powiedział PAP Lubiński.

Z kolei Wild liczy na 25-proc. frekwencję. "Myślę, że frekwencja nie będzie wysoka, ale z drugiej strony może wałbrzyszanie przyjdą do urn, aby zagłosować i tym samym dać odpór tym wszystkimi aferom" - mówił.

Szełemej w apelu przesłanym PAP zachęca wyborców, aby wszelkie nieprawidłowości, które zaobserwują podczas wyborów natychmiast zgłaszali policji. "Z niepokojem odbieram informacje o możliwych prowokacjach wymierzonych w moją kandydaturę. (...) Gorąco apeluję do wszystkich mieszkańców. Wszelkie informacje o próbach kupowania głosów na któregokolwiek z kandydatów, także na mnie, zgłaszajcie natychmiast na policję" - czytamy w oświadczeniu tego kandydata.

Tymczasem sami wałbrzyszanie z rozmowie z PAP przyznają, że są zmęczeni i "skołowani" kolejnymi "skandalami z działem polityków".

Kilka tygodni temu okazało się, że na listach z wykazem wyborców popierających Szełemeja znalazły się nieprawdziwe podpisy. Autentyczność podpisów zakwestionowała Miejska Komisja Wyborcza w Wałbrzychu.

O "fałszowaniu podpisów wyborców przez Komitet Wyborczy Romana Szełemeja" Lubiński zawiadomił wałbrzyską prokuraturę. Według niego trzy karty z wykazem wyborców popierających Szełemeja zostały wypisane jednym charakterem pisma, a 52 numery PESEL wpisane na tych kartach nie istnieją.

Ostatecznie 21 lipca Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w trybie wyborczym nakazał Lubińskiemu zaprzestać "rozpowszechniania nieprawdziwych informacji o fałszowaniu podpisów wyborców przez komitet wyborczy Szełemeja" i tym samym podtrzymał decyzję sądu I instancji.

Lubiński w rozmowie z PAP powiedział, że do decyzji sądu się zastosuje, ale to "nie zmienia faktu, że na listach z wykazem wyborców popierających Szełemeja znalazły się nieprawdziwe podpisy". W poprzednich wyborach samorządowych Lubiński wygrał I turę wyborów z ówczesnym kandydatem PO i prezydentem Wałbrzycha Piotrem Kruczkowskim. Natomiast II turę przegrał nieznaczną liczbą (ok. 320) głosów.

Wybory trzeba jednak powtórzyć, bowiem okazało się, że w trakcie nich dochodziło do korupcji wyborczej, czyli kupowania głosów za drobne kwoty, piwo czy worek ziemniaków.

Pod koniec kwietnia Sąd Okręgowy w Świdnicy po kilku sprzecznych ze sobą wyrokach uznał, że II tura ubiegłorocznych wyborów na prezydenta miasta jest nieważna i wygasił mandat Kruczkowskiego. Ten jednak złożył mandat zanim orzeczenie sądu się uprawomocniło. 23 maja wałbrzyska Rada Miasta wygasiła mandat prezydenta Wałbrzycha.

Niezależnie od orzeczeń sądu Prokuratura Okręgowa w Świdnicy prowadzi od grudnia 2010 r. śledztwo dotyczące korupcji wyborczej w Wałbrzychu. Prokuratura wszczęła śledztwo na podstawie materiałów przekazanych jej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Do tej pory zarzuty kupowania głosów na rzecz PO postawiono 11 osobom. Prawdopodobnie akt oskarżenia w tej sprawie będzie gotowy we wrześniu.

W połowie lutego zarzuty usłyszał m.in. Stefanos E., który zaraz potem zrezygnował z szefowania Wałbrzyskiemu Związkowi Wodociągów i Kanalizacji.

Wcześniej E. zawiesił członkostwo w PO po tym, jak na jaw wyszły nieprawidłowości podczas II tury wyborów samorządowych w Wałbrzychu. Po postawieniu mu zarzutów zarząd dolnośląskiej PO rozwiązał struktury partii w tym mieście.