Maria S. badała skuteczność swej metody, na co podobno otrzymała grant rządu USA. Nauka miała być z grantu refundowana. Lektorom i koordynatorom odpowiedzialnym za raporty z "badań" instytut obiecywał wysokie stawki.
Skończyło się na obietnicach. W końcu sierpnia zacznie się pierwszy proces Marii S.