Kandydat PO na prezydenta Bronisław Komorowski spotkał się we wtorek w Siemianowicach Śląskich z Henrykiem Blidą - wdowcem po posłance SLD i minister budownictwa w rządach lewicy, Barbarze Blidzie, oraz jej synem Jackiem.

Henryk Blida zadeklarował, że poprze marszałka w drugiej turze wyborów. Jego zdaniem Komorowski jest gwarantem wyjaśnienia wszystkich okoliczności śmierci b. posłanki.

Marszałek Sejmu odwiedził Blidów w domu, w którym 25 kwietnia 2007 r. Barbara Blida popełniła samobójstwo podczas próby zatrzymania w związku z tzw. aferą węglową. Zdaniem prokuratury, miała pośredniczyć w przekazaniu łapówki. Śledztwo w tej sprawie prowadziła katowicka Prokuratura Okręgowa.

Spotkanie Komorowskiego z mężem i synem zmarłej posłanki miało charakter prywatny; było wcześniej umówione, ale nie znalazło się w oficjalnym planie wizyty marszałka w woj. śląskim. Ani przed spotkaniem, ani po jego zakończeniu, marszałek nie rozmawiał z dziennikarzami.

Spotkanie trwało ponad 20 minut. Przy kawie i trzech rodzajach ciasta rozmawiano - jak powiedział Hanryk Blida - głównie o wyborach, ale także o toczących się w sądzie i prokuraturze postępowaniach w sprawie śmierci b. posłanki oraz - jak mówił Blida - "ogólnie o życiu".

"Powiedziałem, że nie możemy dopuścić, żeby ci ludzie, którzy mojej rodzinie zrobili tyle krzywdy, ponownie doszli do władzy. I pan marszałek jest jakby gwarantem tego, że zrobi wszystko, żeby sprawa została wyjaśniona do końca. Obiecał to" - powiedział Henryk Blida.

Wdowiec nie uważa, aby jego spotkanie z marszałkiem było instrumentalnie wykorzystane w kampanii prezydenckiej. "Ja tego tak nie czuję. Marszałek Komorowski był znajomym żony z ław poselskich. A że skorzystał z mojego zaproszenia, znalazł te 15-20 minut czasu - porozmawialiśmy i dalej pojechał w trasę" - skomentował.

Syn Barbary Blidy, Jacek, ocenił, że dla rodziny zmarłej najistotniejsze jest to, by nikt nie ingerował w toczące się postępowania.

"Istotne jest to, że nikt nie ingeruje - to co moglibyśmy zakładać, gdyby np. prezydentem został Jarosław Kaczyński. Podejrzewam, że ludzie którzy by pracowali w jego gabinecie, ingerowaliby głęboko w to śledztwo" - uważa Jacek Blida.

"My tak naprawdę nie oczekujemy pomocy od pana Komorowskiego, a bardziej tego, żeby wygrał wybory i żeby w to śledztwo po prostu nie ingerował" - dodał syn b. posłanki.

Jego zdaniem, chociaż śledztwo w sprawie śmierci Barbary Blidy "ślimaczy się i dłuży", a jego wyniki "jak na razie nie są do końca satysfakcjonujące" to - jak powiedział - ma "poczucie tego, że to śledztwo jest czynione zgodnie z literą prawa".

Komorowski w Siemianowicach Śląskich nie rozmawiał z dziennikarzami. We wtorek rano w radiowej Trójce mówił, że uważa śmierć Barbary Blidy za "symboliczną z punktu widzenia oceny IV Rzeczypospolitej". Jego zdaniem, to także symboliczna kwestia dla "zdecydowanego odcięcia się od idei IV RP".

"Ona jest ofiarą atmosfery, która istniała w Polsce w okresie pomysłu na IV RP (...), na Polskę, budowaną przez PiS, która się okazała Polską lęku, podejrzliwości i strachu" - mówił w porannej audycji Trójki marszałek. "Oczekiwałbym, powiem szczerze, od pana Jarosława Kaczyńskiego, żeby jakoś się odniósł do tej atmosfery, która zaowocowała takim dramatem rodziny Blidów" - dodał kandydat PO.



Henryk Blida wystąpił niedawno z wnioskiem o 200 tys. zł zadośćuczynienia i 7 tys. zł miesięcznej renty w związku ze śmiercią żony. W zeszłym tygodniu wezwanie do ugody w tej sprawie zostało jednak odrzucone przez Prokuraturę Okręgową w Katowicach i Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Jacek Blida wyjaśnił we wtorek, że wezwanie do ugody wynikało z faktu, że w kwietniu minęły trzy lata od śmierci Blidy. "Sprawa by się przedawniła przy niezakończonym śledztwie. Nie wiemy, w którym kierunku prokurator to śledztwo będzie kończył. Wystąpiliśmy z takim zawezwaniem, żeby ten okres przedawnienia przełamać" - tłumaczył.

Po śmierci Barbary Blidy prokuratura z powodu braku dowodów umorzyła sprawę prezesa spółki węglowej, który miał dostać łapówkę. W lutym tego roku sąd umorzył też sprawę tzw. afery węglowej. W miniony czwartek Sąd Okręgowy w Gliwicach rozpatrywał prokuratorskie zażalenie na umorzenie postępowania wobec trzech oskarżonych o wręczanie i przyjmowanie łapówek w handlu węglem. Przedstawiono im zarzuty w tej samej sprawie, w której miała usłyszeć je Blida. Sprawa została nierozstrzygnięta - sąd zwrócił się do Sądu Najwyższego o interpretację pojęcia "osoby publicznej".

Przed sądem w Siemianowicach Śląskich toczy się sprawa funkcjonariusza ABW Grzegorza S., który kierował tzw. grupą realizacyjną do zatrzymania Blidy i przeszukania jej domu. Proces jest niejawny.

W grudniu zeszłego roku siemianowicki sąd utrzymał decyzję łódzkiej prokuratury o umorzeniu sprawy dwojga agentów ABW, biorących udział w akcji zatrzymania byłej posłanki. W śledztwie dotyczącym okoliczności jej śmierci zarzut nadużycia władzy, czyli przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego, łódzka prokuratura postawiła też byłemu szefowi ABW Witoldowi Marczukowi.

Z Siemianowic Śląskich Komorowski pojechał do Dąbrowy Górniczej i Sosnowca - miast, gdzie tradycyjnie wysokie poparcie w wyborach osiąga lewica. Właśnie w Sosnowcu rekordowe poparcie w pierwszej turze wyborów prezydenckich uzyskał Grzegorz Napieralski, którego poparło ponad 22 proc. głosujących.