Wał Miedzeszyński zostanie zamknięty w niedzielę o godz. 24 na odcinku między Traktem Lubelskim a Trasą Łazienkowską - aż do odwołania.
"Jest to decyzja uciążliwa, ale nie możemy ryzykować zdrowia i życia tych, którzy tą trasą się poruszają. Zorganizowane zostaną objazdy" - powiedział Wojciechowicz. Zaapelował także, by osoby, które będą udawały się w stronę Wału Miedzeszyńskiego, korzystały z komunikacji zbiorowej.
Wiceprezydent stolicy dodał, że przy wale (ul. Fieldorfa) doszło w niedzielę do osunięcia dojazdu technicznego, ścieżki rowerowej i chodnika. Jak mówił Wojciechowicz, wałem przejeżdża kilkadziesiąt tysięcy samochodów dziennie, co powoduje bardzo duże drgania.
Komendant stołecznej policji Adam Mularz poinformował, że funkcjonariusze będą kierować ruchem w okolicach Wału Miedzeszyńskiego.
Sytuacja w Porcie Praski w Warszawie została opanowana
Sytuacja w Porcie Praski w Warszawie, gdzie w niedzielę rano doszło do wyrwy w wale, została opanowana. Strażacy utworzyli w wodzie pierścień worków z piaskiem, który zatamował dopływ wody. Nie ma zagrożenia dla okolicznych mieszkańców.
Informację o wyrwie w wale, głęboką na 4 m i długą na 15, strażacy dostali ok. godz. 7 w niedzielę. Nie doszło jednak do przerwania jego struktury.
Ponieważ woda zaczęła gwałtownie napływać w kierunku osuwiska, sądzono, że mogło ono uszkodzić fasadę kanału burzowego połączonego np. z Kanałem Żerańskim. Strażacy obawiali się, że może dojść do wybijania wody w obrębie miasta.
Na miejsce przyjechało 30 jednostek straży pożarnej, płetwonurkowie i eksperci, którzy analizowali stare mapy i dokumenty. Strażnicy miejscy sprawdzali natomiast studzienki kanalizacyjne, ale nigdzie nie zauważyli wybijania wody.
"Teraz czekamy na helikopter, który przed naszym pierścieniem umieści w wodzie jeszcze jeden, ze znacznie większych worków z piaskiem"
By uchronić wał przed rozmyciem, rozpoczęto budowę pierścienia z worków z piaskiem. Układali go w wodzie strażacy i płetwonurkowie. Eksperci ustalili, że woda wpływa rzeczywiście do starego kanału burzowego, który jednak odprowadza ją do Wisły.
Mimo to, by uchronić wał przed zniszczeniem, zakończono prace nad pierścieniem i wypompowano wodę z rejonu osuwiska. "Teraz czekamy na helikopter, który przed naszym pierścieniem umieści w wodzie jeszcze jeden, ze znacznie większych worków z piaskiem. Sytuacja jednak jest już opanowana" - powiedział PAP Artur Laudy z zespołu prasowego warszawskiej straży pożarnej.
Jak dodał, w całej Warszawie jest spokojnie. Na razie nie ma sygnałów o kolejnych przesiąknięciach.
Prace przy umacnianiu wałów w stolicy i okolicach
W niedzielę na warszawskiej Pradze codzienność wolnego dnia przerywały dźwięki strażackich syren i odgłos latającego nad tą dzielnicą helikoptera policyjnego. Po południu strażacy nadal pracowali przy umacnianiu wału. W gminie Konstancin-Jeziorna akcję ratowniczą prowadzili strażacy i mieszkańcy.
Ok. 15 nad Warszawą przeszła ulewa z gradem, to jednak nie spowolniło prac strażaków, którzy łatają wyrwę w wale przy Porcie Praskim. Dostępu mieszkańców Pragi do miejsca, gdzie trwają prace, chronią policyjne taśmy; porządku pilnują też strażnicy miejscy.
"Nawet nie wiedziałam, że tu został przerwany wał"
Po południu kilkudziesięciu mieszkańców wciąż obserwowało prace, ale już nieco dalej mieszkańcy dzielnicy nie byli zbyt zainteresowani tym, co się dzieje. "Nawet nie wiedziałam, że tu został przerwany wał. Radiowozy policyjne i strażackie to tu codzienny, zwykły widok" - powiedziała PAP 20-letnia Ania, mieszkanka pobliskiej ul. Kłopotowskiego.
Tymczasem strażacy oczekiwali na helikopter, który miał pomóc w umacnianiu usypanego już zabezpieczenia. "Helikopter ma przetransportować bardzo duże, ciężkie worki z piaskiem, gruzem i ziemią, które posłużą do wzmocnienia i zablokowania tego usypanego przez nas wału. Chodzi o to, żeby te nasze worki z piaskiem nie zostały wypłukane" - powiedział PAP Albert Stempień z Komendy Miejskiej Straży Pożarnej. "Nie wiemy, czy uda mu się to posadzić za pierwszym czy za drugim podejściem. Dopóki nie zrobimy tego wzmocnienia, prace nie zostaną zakończone" - dodał.
W innym miejscu Warszawy, w którym w piątek wieczorem doszło do przesiąkania - na Wale Zawadowskim - sytuacja jest opanowana. Strażacy pilnują, by nikt nie wchodził na wał i monitorują sytuację.
Przesiąkanie to obecnie największy problem w stolicy i jej okolicach. Poziom wody w Wiśle opada, ale jest znacznie powyżej normy, to powoduje właśnie przesiąkanie wałów. Do takiej sytuacji doszło w gminie Konstancin-Jeziorna. Na wiejskich terenach zalewowych Wisły, obok wpadającej do niej rzeki Jeziorka, mieszka ok. 2300 osób. W niedzielę we wsi Obórki woda była na polach, podmywała okoliczne zabudowania. W gotowości, by umacniać wały, od piątku stale pozostawali mieszkańcy, strażacy i lokalne władze.
Stan Wisły w Warszawie po godz. 14 wyniósł 754 cm i był o 26 cm niższy od zanotowanego maksimum
W południe w niedzielę na moście na rzece Jeziorka, która wpada do Wisły niedaleko Obórek, byli mieszkańcy, strażacy, władze gminy. "Ludzie rotacyjnie pracują od trzech dni. W piątek rano zaczęło się przesiąkanie wałów w Jeziornie; zagrożona była szkoła, osiedle Mirków, oczyszczalnia ścieków. Mieszka tam ok. 4 tys. ludzi" - powiedział PAP przewodniczący gminnego zespołu zarządzania kryzysowego Paweł Kralik. "Od tamtej pory ponad sto osób pracowało, by umocnić wał. Nurkowie okładali wał od wewnątrz nieprzemakalną folią, strażacy i mieszkańcy umacniali wał po drugiej stronie" - wyjaśnił Kralik.
Według niego, sytuacja została opanowana. Ale w Oborkach woda wciąż przesiąka przez wały; jest rozlana na polach, na których stoi dom Magdy Młotek. "Ani w 1997 r., ani w 2001 nie było wody tak blisko mojego domu. Bardzo wielu mieszkańców przyszło tu umacniać zabezpieczenia, wspólnie pracowaliśmy przez dwie noce; ludzie przynieśli sprzęt: łopaty, taczki, worki. Wody gruntowe wciąż wybijają, jednak żywiołu nie da się powstrzymać" - powiedziała.
"Przed chwilą przeszliśmy wałem 7 km, by zobaczyć, jak wygląda sytuacja. Zauważyliśmy małe przesiąki, zgłaszamy to do straży pożarnej. Strażacy przyjeżdżają w to miejsce i umacniają wał" - wyjaśnił PAP wiceburmistrz Konstancina-Jeziorny Roman Paweł Rutkowski. Jak dodał, władze gminy wraz z mieszkańcami prowadzą stały monitoring wałów - co kilka godzin grupa ochotników idzie na obserwację.
Stan Wisły w Warszawie po godz. 14 wyniósł 754 cm i był o 26 cm niższy od zanotowanego maksimum.