W Belgii doszło do aresztowań po zamieszkach, które miały miejsce w weekend na plażach nad belgijskim morzem. Część odpoczywających została poproszona o opuszczenie plaży po tym, gdy przypływ zmniejszył jej powierzchnię, odmówiła jednak i zaatakowała policjantów.
Władze belgijskie starają się ograniczyć w upalne dni liczbę osób przebywających na plażach, by zachować dystans społeczny w obawie przed koronawirusem. Nad morze przyjeżdżają jednak w każdy weekend tłumy Belgów i turystów z innych krajów, więc nie jest to proste.
Jak informuje VRT, w weekend w awanturze w nadmorskim Blankenberge wzięło udział około 50 młodych ludzi z Brukseli, którzy byli już znani sądowi jako członkowie młodzieżowego gangu.
Wdali się oni w bójkę i jako broni użyli sprzętów z barów plażowych, takich jak parasole i leżaki. Kiedy interweniowała policja, uczestnicy awantury zwrócili się przeciwko funkcjonariuszom i zaczęli rzucać w nich różnymi przedmiotami.
Media informują, że wielu z nich znajdowało się pod wpływem alkoholu i narkotyków. Aby przywrócić spokój na plaży, trzeba było wysłać około 120 funkcjonariuszy policji lokalnej i federalnej. Dziewięciu funkcjonariuszy zostało lekko rannych podczas interwencji.
Policja aresztowała kilku uczestników bójki, którzy staną przed sądem. Podaje się, że problem pojawił się, gdy grupa młodych ludzi została poproszona o opuszczenie plaży po tym, gdy przypływ zmniejszył jej powierzchnię i niemożliwe było zachowanie dystansu społecznego.
W Knokke-Heist policja musiała też kilkakrotnie interweniować z powodu bójek na plaży.
W odpowiedzi na incydenty, władze gminy Knokke-Heist, "aby zapewnić bezpieczeństwo publiczne", zablokowały dostęp do miasta dla turystów, którzy chcą odwiedzić kurort zaledwie na jeden dzień.
Wszystkie pociągi przyjeżdżające na stację w Blankenberge są z kolei kontrolowane przez policję. Turyści jednodniowi nie mają również wstępu do miasta, z wyjątkiem tych, którzy mają rezerwację w mieszczącym się tam parku wodnym.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)